Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2012

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Lekcja pływania nr.8

Środa, 18 stycznia 2012 · Komentarze(4)
Niby tylko godzina pływania a jestem nieźle wypruty. Oprócz paru klasycznych ćwiczeń, znowu znalazły się dwa "niezrozumiałe". Pierwsze z nich to "płetwa rekina" - płynięcie kraulem z jedną nogą zgiętą w kolanie o 90stopni. Drugie to pływanie z nogami do przodu. Pierwsze zakończyło się skurczem w nodze, drugie szło całkiem ok.


No nic. Trzeba odpocząć i śmigać dalej.

Ponury wpis

Wtorek, 17 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Rozdzieliłem tzw. "brick'a" i z popołudnia przesunąłem bieganie na rano a na wieczór zostawiłem basen. Ja pierdykam. Zapomniałem już jaki to ból wstawać rano i z ciepłego domku wychodzić na mróz biegać. A wszystko dookoła jeszcze takie ponure :-(


Na szczęście po paru minutach biegu robi się trochę cieplej...w każdym znaczeniu.
No i tak...

Spindlovy Młyn na horyzoncie

Poniedziałek, 16 stycznia 2012 · Komentarze(3)
Jak podaje servis trimapper.com edycja Xterra Czech Championship Spindleruv Mlyn będzie 4.08.2012. Na stronie organizatora jeszcze daty nie znalazłem.
Tak czy owak jak zerknąłem na fotki z zeszłego roku to aż mnie ciarki przeszły. Brrrr.







Przeglądałem fotki i zwracałem uwagę na to czy biegną tylko "zawodowcy" czy np. są jaskieś normalne miśki. I niestety. Jeżeli ktoś był mniej umięśniony to była to kobieta :-)

Muszę też poczytać, czy rzeczywiście można się tak zapisać prosto z mostu...
Nikt nie mówił, że będzie proste.
No i tak.

Niedzielny replanning

Niedziela, 15 stycznia 2012 · Komentarze(2)
W ten weekend planowałem zaplanować sobie dobrze trening na przyszły miesiąc. To ostatni dzwonek. W marcu już zacznie się jeżdżenie w terenie i potem zlizywanie ran przez resztę czasu. Ale niestety weekend tak szybko przeleciał, że nie ukończyłem zaplanowanego zadania.
Ponieważ w styczniu odstawiłem rower, ciężko mi wyrobić normę treningową. Godzina pływania czy biegania to wysiłek sporo większy niż godzina spędzona na rowerze. Dzisiaj w południe 30minut niemalże regeneracyjnego biegu na bieżni i wieczorem 30 minut pluskania się w basenie. Daje mi to niecałe 7 godzin w tygodniu ale mam dość. Niestety tym razem więcej nie dałbym rady.



No i ciągle do zrzucenia mam 8kg balastu. No nic. Nikt nie obiecywał, że będzie to proste. Ograniczam do 200kcal potreningowy posiłek i kontynuuję jedzieniowy cutoff o 20tej.


W sprawie replaningu przejrzałem dzisiaj dwie biblie triathlonu i znalazłem odpowiedzi na kilka z tysiąca rodzących się w mojej głowie pytań. Przebrnąłem przez kilka stron ogólnego bełkotu Fitzgeralda (w stylu "musisz mieć plan i się go trzymać")by następnie przejść do konkretów u Friela. No nic. W przyszłych dwóch tygodniach po prostu zostawiam po 3 sesje biegania, pływania i zamiast roweru dodaję 3 sesje ćwiczeń siłowych . Zobaczymy jak się będę czuł.
p.s.
Gąbka na jednej z rączek TRX'a jest wyraźnie delikatniejsza od tej drugiej. Po 3 dniach ćwiczeń, jest już jeden zadzior :-(. Będę próbował wymienić zestaw u kolesia od 'org nalnych' trxów. A jeśli mnie oleje to dostanie negatywa :-D a ja sobie jakoś poradzę (od czego jest przecież powertape :-) )

benchmark nr2. 24:00

Sobota, 14 stycznia 2012 · Komentarze(0)
W południe poszedłem do lasu biegać na godzinę. Lekko przypruszone i lekko zmrożone podłoże sprawiło, że nie ubłociłem się i biegło się przyjemnie. Gdy stopper pokazał 30 minut zawróciłem mając nadzieję na równą godzinę biegu. Ale wyszło 55 + jakieś 5 minut marszu.

Późnym popołudniem poszedłem na basen. Nie miałem pomysłu co dzisiaj robić - więc postanowiłem zmierzyć czas na 1km - ale płynąc bardziej technicznie niż siłowo.
W przeciwieństwie do poprzedniego razu - zamiast liczyć baseny w pamięci postanowiłem wykorzystać licznik okrążeń w zegarku.

Co 50m wciskałem duży przycisk na timexie. Raz nie byłem pewien czy dostaczenie mocno wcisnąłem - więc powtórzyłem - aż usłyszałem charakterystyczny beep.


Po zliczeniu dwudziestu pięćdziesiątek - zegarek pokazywał 22'47"...czyli prawie 5 minut lepiej niż miesiąc temu. O tyle było jednak inaczej, że nie byłem wykończony tylko spokojnie mogłem pływać dalej. I tak też zrobiłem - dodając kolejnych 20 basenów. Dopiero podczas tej ostatniej 20tki zacząłem czuć na tyle utratę sił, że zacząłem robić duże błedy techniczne. Ale nawet po przepłynięciu 1.5km (35minut) - byłem tylko umiarkowanie zmęczony. Więc postęp duży jest.

Na koniec zweryfikowałem wyniki dzięki funkcja zapamiętywania czasów okrążeń (kocham Timexy za ich prostotę a jednocześnie dużą funkcjonalność) i wyszło, że na 1km tym razem było nie 22'47 ale równe 24' (korekcja dodatkowego naciśnięcia). To i tak 3 minuty do przodu. A przy założeniu, że miałem jeszcze siły - więc mam powody do zadowolenia. Po drodze do domu zahaczyłem o osiedlowy sklepik - gdzie nabyłem dużego snikersa. Nagroda jakaś musi przecież być :-)

Czech też potrafi

Piątek, 13 stycznia 2012 · Komentarze(4)
Nie wiem jak natrafiłem na ten filmik ale jestem pod wrażeniem. Chłopaki trenują technikę jazdy w górach przed Specialized Sudety Rally . Kurde, może w tym roku pomyśleć o poprawie techniki...
&feature=relmfu

Dzisiaj nic nie robię.
No i tak.

TRX - coraz bardziej mi się podoba

Czwartek, 12 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Nie dałem rady dzisiaj zaliczyć biegania. Po przemyśleniu za i przeciw - postanowiłem je po prostu przeskoczyć, zrobić jutro normlany dzień odpoczynku i poćwiczyć bardziej intensywnie w weekend. Ale aby trochę zrekompensować brakujący czwartkowy trening postanowiłem przynajmniej trochę poćwiczyć w domu.
Przejrzałem instrukcję dołączoną do trx-a i z zestawu "basic training" wybrałem kilka ćwiczeń dla próby. Wybór nie jest duży, zwłaszcza jeżeli się odrzuci te ćwiczenia, które wymagają innego zawieszenia niż drzwi. Interes musi się kręcić, więc inne zestawy instrukcji do ćwiczeń są do kupienia za osobną opłatą.
Ale...No właśnie...Od czego jest youtube. Tam jest wszystko :-)
&feature=relmfu

Urządzenie jest niewyszukane ale takich ćwiczeń, jakie można wykonywać dzięki niemu próżno szukać na siłowni. Po paru próbach po prost padłem jak zdechła ryba. Ale coraz bardziej mi się to podoba
:-)

Lekcja plywania nr 7 ...i nowy gadżet do kupienia

Środa, 11 stycznia 2012 · Komentarze(2)
Dzisiaj praca nad wysokim łokciem pod wodą. Tzn. początki pracy. Parę ćwiczeń i mimo, że nie widzę różnicy to trener bardzo mnie chwalił - gdyż niby zrobiłem postępy. Pływałem na torze, gdzie jednocześnie miały swoją lekcję dzieciaki. Wyprzedzały ciągle wszystkich płynąc z płetwami. Raz za razem musiałem przepuszczać śmigające maluchy. No ale w końcu w połowie mojej lekcji usłyszałem, że ich trener powiedział - "dobra...teraz ściągamy płetwy". I... przez resztę czasu czułem się jak wodolot torpedując każdego z nich płynąc w dowolny sposób...jedną ręką, bez rąk, na plecach, z deską...Były zupełnie bez prędkości i bez techniki. Gdzieś czytałem właśnie, że pomoce typu płetwy i wiosełka nie są dobre bo nie uczą zachowywania pozycji w wodzie posiadającej mały opór.

Tak czy owak. Na koniec dowiedziałem się o gumach, które są pomocne przy ćwiczeniu pozycji wysokiego łokcia w wodzie. Nawet jakiś inny trener wyciągnął takie gumy by pokazać mi jak się ćwiczy. Gdy założyłem wiosełka na ręce i spróbowałem podciągnąć to twarz gościa skrzywiła się.."Musi pan mieć zieloną gumę. Łatwiejsza. Z tą czerwoną to sobie krzywdę zrobi" No nic...jak widać ramionka zanikły jeżdżąc na rowerze :-(
Tak czy owak. Do kupienia mam nowy gadżet :-) Więc nie jest źle.

p.s
Wczoraj zrobiłem pierwsze proste ćwiczenia z TRXem. Wrażenia są pozytywne. Muszę poszukać lepszego punktu zaczepienia. Na razie wykorzystałem drzwi do kuchni. Niestety, to są drzwi ze szybą..a o takich w instrukcji pisze, że lepiej ich unikać. Wywiercę dziurę w suficie i przykręcę jakiś hak!

TRX idzie w ruch

Wtorek, 10 stycznia 2012 · Komentarze(4)
Wahałem się i wahałem ale w końcu kupiłem. Moje sportowe życie trwa od gadżetu do następnego gadżetu. W końcu znalazłem ofertę na allegro gdzie sprzedawca pisze, ze sprzęt jest "O R G N A L N Y". Mało kto zwróci uwagę, że brakuje jednej litery a w razie czego przed sądem jakoś można się bronić, że "orgnalny" to prawie tyle co orientalny - czyli Made in China.


Tak czy owak. Filozofii tam nie ma. Są zszyte taśmy i klamerki. Uszyłem kiedyś i uprząż z pasów bezpieczeństwa do wspinaczki a potem hamak z dakronu i kiedyś nawet plecak. I nikt się na tym nie zabił a plecak cały jest do dzisaij. Zasady są proste. Trzeba w odpowiednich miejsach mocno zszyć i wzmocnić.
Więc w końcu kupiłem nie łudząc, że będzie oryginał. Wygląda solidnie. Prawie oryginalnie :-))

p.s.
Dzisaj choć to nie tłusty czwartek zjadłem 5 pączusiów i kawałek tortu (nie wypadało po prostu nie zjeść). Ale jak tu schudnąć?? Zamiast bawić się taśmami poszedłem na basen. O tej wieczornej godzinie do tej pory było pusto. Od początku roku - i na siłowni i na basenie tłumy. Noworoczne postanowienia poszły jak widać w ruch. No nic. Trzeba poczekać do ferii szkolnych. Wtedy wszystko opadnie.

No i tak.

Śmiać się czy płakać

Niedziela, 8 stycznia 2012 · Komentarze(5)
Justysia wygrała dzisiaj Tour de Ski...a pan(i) Marit Bjorgen jest taka drobna i kobieca:

I mając takie buły tak się ubrać...No nie wiem czy śmiać się czy płakać...Ja pierdykam..

No i dzisiaj WOŚP...czyli coś co jest dla mnie mistrzostwem świata. Doceniłem to dopiero kiedy siedziałem we Włoszech (oczywiście nie w więzieniu) i dotarło do mnie jakie niezwykła i unikatowa to akcja. Wielcy Włosi praktycznie we wszystkim czuli się lepsi i patrzyli na mnie z góry. Ale "orkiestry" nie mają.
No i tak. Dzisiaj małe bieganko na biezni. Niestety o biegach w mieście dowiedziałem się zbyt późno...a szkoda bo można było wziąć udział.