Jeszcze dwa miesiące temu gdyby mi ktoś powiedział, że będę wstawał o 6tej by jechać na basen to zareagowałbym na to śmiechem. A teraz z własnej i nieprzymuszonej woli tak robię...i jak na razie to moja nowa mała pasja ...zobaczymy czy przelotna.
Dzisiaj pamiątkowa fotka z rana. Tak to mniej więcej wygląda o 6 tej. Potem basen. Woda dzisiaj wyjątkowo zimna. Brrr.
Podubdka o 6.30. Nie było ciemno. Dla upamiętnienia pstryknąłem fotkę. Potem jazda do Gleiwitz na basen. Też pstryknąłem fotkę dla upamiętnienia. Powrót. Szybki wrzut kalorii do żołądka i skok na rower. Też pstryknąłem fotkę.
Ale niestety tych fotek nie będzie...bo się coś spupcyło z kartą. I by w ogóle cokolwiek pstryknąć sformatowałem kartę. I potem też pstryknąłem fotkę:
I jeszcze jedną:
I gdy wdepnęliśmy na pedały to zakrzywiła się czasoprzestrzeń i koło lotniska dogoniliśmy łaciatego:
A tutaj nasze niepowtarzalne i wyjątkowe składaki odpoczywają pod ścianą:
Za każdym razem gdy dzwoni budzik rano...zwłaszcza w niedzielę przypominają mi się początkowe słowa do filmiku:
It's six am and your hand can't make it to the alarm clock fast enough before the voices in your head start telling you that its too early, too cold, and too dark to get out of bed. Aching muscles lie still in rebellion pretending not to hear your brain commanding them to move. A legion of voices are shouting their permission for you to hit the snooze button and go back to dream land. But you didn't ask their opinion. The one voice you're listening to is a voice of defiance. The voice that says there is a reason you set that alarm in the first place. So sit up, put your feet on the floor and don't look back, because we've got work to do. Welcome to the grind."
O 10 rano spłoszyłem pewną parę która na ławce pod radiostacją uprawiała ..... . Potem przyjechał ten co załatwił na sobotę super pogodę (psioczy na górę ale jakoś to załatwił). Miało być słońce, ciepło... i było. .Ale nie było idealnie. Wiało (wiatru nie widać na zdjęciach).
Potem jechaliśmy na Ankę.
A potem żeśmy z tej Anki wracali ...chyba nie najkrótszą drogą. I jechaliśmy
I jechaliśmy
i jechaliśmy
i opadaliśmy z sił
I dojechaliśmy...przed zmrokiem Muszę przyznać, że widać jak Gleiwitz się rozwinęło. W mieście widać wiele nowych obiektów przemysłowych, nowych budynków mieszkalnych i boisk i basenów. Szkoda, że nie ma tego w Katowitz...gdzie pompuje się kasę tylko w przebudowę rynku i dworca.
O 8mej rano stanęiśmy z R2 w kolejce na basen w Gleiwitz. Pływało się tak średnio, potem powrót i skok na rower - coby trochę km zrobić. Basen eksperymentalnie przenieśliśmy z soboty na niedzielę. Trochę miałem obawy co do stanu nóg po prawie 1.5 godziny pływania ale rowerowało się bardzo ok.
Pogoda dzisiaj też rozpieszczała:
Może się wydawać z ostatniej fotki że słońca nie było. Błąd. Przez większość czasu przyświecało wiosenne słoneczko.
Co kraj to obyczaj. W UK w górach nie ma oznakowanych normalnie szlaków i chodzi się z mapą i kompasem/gpsem. Daje to dodatkowy smaczek dzikości i wolności.Od jakiegoś czasu próbuję swoich sił w tym wyspowym trekkingu w Beskidach i jak na razie jestem bardzo zadowolony. Cisza, spokój a napotkani ludzie to miejscowi drwale. No i było dzisiaj tak:
Montowanie panoramy w locie na telefonie się udało chyba średni...ale jaki klimat to widać
Dojście do "szlakowej autostrady"
I jeszcze jedna nieudana próba panoramowa:
Ciepełko, słoneczko, śpiewające ptaszki, szum strumyków i zapach drzewa....oj tak. Tego mi było trzeba. p.s Góry są gotowe na przyjęcie narciarzy ze stolicy. Przyjeżdżajcie !
.
MTB Trophy finisher 2011, 2012
Głupek Roku 2011 (biegłem 8km ze skręconą nogą..bieg ukończyłem..medal dostałem..tytuł przyznał mi dużurny lekarz w szpitalu)
Ironman 70.3 Austria 2013 finisher
Borówno Triathlon HIM 2013 finisher
...and on the road to ....hmm..chyba w końcu dobry czas by wyleczyć kontuzje
Po rocznej przerwie we wpisach znowu jestem.