Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:79.00 km (w terenie 75.00 km; 94.94%)
Czas w ruchu:03:34
Średnia prędkość:22.15 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:79.00 km i 3h 34m
Więcej statystyk

Julie Moss

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
W nowym numerze "biegania" jest publikowany właśnie artykuł na temat triathlonu i jego boomu w Polsce.
Wbrew temu co mozna przeczytać w bibliach triathlonu, to własnie transmisji z biegu Julie Moss w ironmanie w 1982 przypisuje się początek popularności tej dyscypliny w stanach i potem na świecie.
Odszukałem ten filmik na youtube i trzeba przyznać, że rzeczywiście film jest mocny.

Ostatecznie dotarła na metę jako druga.
No i tak...

Faza 2

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
czyli Non-Weight-Bearing Exercises.
Do zakupionej ortezy Active Ancle była dołączona instrukcja postępowania przy skręceniach. Dość dobra. Dochodzenie do sprawności podzielono na 3 fazy:
1. P.R.I.C.E czyli Protection Rest Ice Compression i Elevation. Tą fazę w zasadzie mam już za sobą.

2. czyli właśnie tak, która stanowi tytuł wpisu - stanowią 3 ćwiczenia rehabilitacyjne. Wczoraj wykonałem je pierwszy raz i o dziwo dzisiaj rano czuję wyraźną poprawę.

3.Weight-Bearing Exercises. Czyli ćwiczenia podczas chodzenia i lekkiego truchtu. Na to poczekam może jeszcze tydzień.


No to do roboty.

Coś miałem napisać

Piątek, 26 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
ale wyleciało mi z głowy..
Ogólnie około 14tej założyłem opaskę z nadajnikiem by sprawdzić czy pulsometr będzie rejestrował dane przez cały ten czas. Po 21 zgrałem dane (fot poniżej). Jest nieźle. Wynika, że można sobie monitorować serducho co najmniej przez pół dnia.


Druga sprawa, która przychodzi mi do głowy to nowy trailer z MTB Challenge.
Muszę przyznać, że widać pewne postępy u pana Rybarczyka w odniesieniu do trailera z Trophy. Filmik bardziej dynamiczny i lepiej dobrana muzyka. Do drugiej minuty ogląda się dobrze. Wręcz bardzo dobrze. Potem nuda i chaos.
Ale to tylko moje skromne zdanie...

Musli czyli Do It Yourself

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
W całym pierdzielonym supermarkecie znanej niemieckiej sieci nie ma musli bez dodatku cukru. W dodatku większość to musli typu crunch (z curem oczywiście) czyli jedna wielka bomba kaloryczna.

Ale Polak potrafi....Zresztą co to za sztuka...
Paczka płatków owsianych 2zł
Paczka płatków żytnich 2.2
Paczka rodzynków 2zł
Paczka słonecznika 1,7
Paczka orzechów laskowych 4zł
Chipsy bananowe 1,7
i jako premium orzechy brazylijskie 14zł (ale większość już zjadłem :-))) )

Takim oto sposobem mam zapasy musli na miesiąc (bo oczywiście kupiłem od razu zapas).

p.s.
Receptura musli jest pilnie strzeżoną tajemnicą. W dodatku zastrzegam wszelkie prawa :-))

No i tak.

TrainingPeaks.com

Środa, 24 sierpnia 2011 · Komentarze(1)
czyli pierwsze podejście. Rano znajduę w skrzynce mailowej list : Schedule for Wednesday 24/08/2011 to Thursday 25/08/2011. A w środku zawartość: You have no upcoming workouts...
Więc zalogowałem się na portal i w pięknym kalendarzu postanowiłem rozpisać sobie treningi na ten tydzień....Ups....Nie można! Treningi można planować tylko w opcji premium...Płatnej oczywiście.

Za free to można wpisywać trening już wykonany :-((
Wizja otrzymywania codziennie maila z zawartością "Nie masz zaplanowanych treinngów" trochę mnie przestraszyła, ale na szczęście znalazłem miejsce gdzie można tą świetną funkcjonalność wyłączyć. Za free...

No i tak..

//wieczorny update//
Przeżyłem chwile niepokoju. Zrobiłem jeden próbny workout by spróbować odczytać dane i załadować do kompa.
Jakie było moje zdziwienie, gdy w zegarku można było tylko odczytać czas spędzony w jednej wybranej wcześniej strefie. Buuuu...Nie o to mi chodziło przecież. Chciałem wiedzieć ile spędziłem w każdej.

Potem namęczyłem się z Device Agenetem czyli programikiem ładującym dane z pulsometru do pcta. Odwiedziłem w koncu stronę z informacjami technicznymi i okazało się, ze muszę zainstalować inny typ loadera. Potem ruszyło.
Załadowanie danych polega na wysłaniu ich do portalu TrainingPeaks. Tam już lepiej. Widać wszystko. Czas spędzony w każdej ze stref, dokładny wykres pulsu, podzialy na okrążenia i inne wybrane statystyki.
Niestety by wyeksportować te dane np. do pliku csv...trzeba...No właśnie. Trzeba wykupić pakiet "premium". Za free to można sobie przepisać ręcznie.
Tak więc bez dostępu do netu ciężko wydobyć dane, które zostały zapamiętane.

Plusem natomiast jest, że można zegarek i pulsometr konfigurować z tego loadera. Dobry patent bo szybko można ustawiać i wagę, i strefy i inne parametry.
Co ciekawe..waga zapamiętana w zegarku jest przesyłana z danymi treningu do portalu. Dzięki temu można śledzic jak rośnie/spada. Dobre w sumie.

Tak czy owak. Mam mieszane uczucia. Chyba wolalbym mniej zinternetyzowany gadget.
Ale cóż.

New arrival

Wtorek, 23 sierpnia 2011 · Komentarze(0)


Na razie same pozytywne wrażenia. Jest większy niż Ironman który przywiozłem rok temu ze stanów. Ma też inny wyświetlacz. Trochę ciemniejszy (to minus) ale mimo wszystko dobrze widoczny w półmroku. Wszystko wydaje się proste w użyciu. Nie trzeba czytać głupich sigmowych komunikatów "save training?" "start cooldown?" "end training?"
Sprawdziłem tylko czy działa a do pierwszego testu muszę poczekać. Mam nadzieję, że nie odziedziczył największej timexowej przpadłości z poprzednich modeli - tzn. przypadkowego wyłączania.

No i na razie tyle.

No i tak.

Krioterapia po męsku

Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
bo dzisiaj zamiast pani rehabilitantki był pan...
Kiedy przeszedłem przez wszystkie fazy zamrożenia - przez ochłodzenie, mrowienie, zmrożenie, pieczenie i brak czucia...pan zapytał czy nie jest zbyt zimno :-) Spojrzałem na stoper na maszynie. 2:38...znaczy, ze jeszcze 20 sekund. Więc pomyślałem, że dam radę. I dałem.



A potem laser...tutaj jednak nie było rewolucji.
No i tak.

Wewnętrzna walka

Sobota, 20 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Od rana toczyłem wewnętrzną walkę - kupić czy nie kupić. Stanęło na tym, że nie kupić...bo na oczekującej liście zakupów są jeszcze buty do biegania z goretexem a poza tym mam sigmę.
W ostatnich tygodniach (jeszcze przed skręceniem) bieganie w lesie zawsze odbywało się w mokrej atmosferze. Zapragnąłem więc butów, które by mnie trochę od wilgoci odizolowały. Koszt...ok 400zł.
Ale potem przy sobotnim sprzątaniu zerknąłem zimowy model 783 które kupiłem do biegania w zimie i trochę o nim poczytałem. Wynika, z opisu, że właśnie świetnie nadają się też na jesienne i błotne warunki.

Z listy zakupów więc skreśliłem buty.
Potem zacząłem myśleć o Sigmie. Niby działa...ale podczas biegania nic nie widać. Poza tym obsługa tego topornego urządzenia spawia, że na samą myśl o założeniu tego na znika mi ochota do ruchu. No i najważniejsze...Ma tylko 3 strefy :-((

Tak więc uff...Po walce stanęło, że kupuję.

Zwariowałem. Noga napuchnięta po skręceniu a ja kupuję NOWY PULSOMETR !!!

Najpierw napaliłem się na kolor biały...ale jak doszło zamówienia to wybrałem czarny. Biały nie do wszystkiego pasuje a poza tym będzie widać każdy brud.

Więc będzie czorny

No i tak.

Schodzi

Piątek, 19 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Znaczy opuchlizna schodzi. Stopa przypomina już tą z prawej strony. Dzisiaj znowu polewanie zimnym azotem i naświetlanie laserem no i smarowanie różnymi maściami.
A tak w ogóle to pobiegałoby się...aj pobiegało.
No nic. Trzeba być dzielnym.

p.s. zerknąłem do netu na stabilizatory stawu skokowego. Nie są tanie. od 200zł w górę.

Fiu fiu... A taki dla osób aktywnych prawie pięć stówek.

Wspomnienie rurki i już mnie bolą przedramiona

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Tą rurkę chyba pokochali wszyscy uczestnicy. Nierówności betonu, piach i kamyki pięknie wrzynały się w przedramiona i łokcie na których trzeba było się opierać i posuwać do przodu. Brrrr...Aż mną zatrzęsło. Dobrze, że była tylko jedna.


A poza tym dzisiaj laseroterapia i krioterapia. Śmieszna jedna i druga. Gdybym wiedział, że to taka lipa to bym się nie zapisywał...Ale cóż..Powiedziało się 'a' to trzeba powiedzieć i 'b'.

No i tak