W planie było 90 min kręcenia...bylo 15...potem pchanie roweru z paną do domciu. Tym razem tył. Mimo deszczu fajnie się jechało. Park był pusty...deszcz mokry ale ciepły. Aż szkoda było wracać. No nic.
Rise & Shine w letniej odsłonie. Rano (6.30) tak ciepło, że nie trza było wyjeżdżać w rękawkach ani w bluzie. Od razu w stroju kolarzowym. Wjeżdżam do parku i szok. Pełno biegaczy. A to dopiero 6.39. Pfffff...letni sportowcy. Jakoś nigdy ich nie widziałem wiosną czy zimą. Na ulicach pusto - zero samochodów. Jedzie się superaście. Mało pstrykam bo jakoś tak.. Powrót przez drogę krzyżową. Na Rogoźniku staję na pedały - dociążam przód i z tego przodu spieprza powietrze. Na szczycie wymieniam dętkę...dziura przy wentylu..ze starości..z tego dociążenia przodu.
Potem Jura i leżenie nad zalewem. Powrót w strugach deszczu i burzy. Piękny dzień. I jak tu nie kochać lata.
.
MTB Trophy finisher 2011, 2012
Głupek Roku 2011 (biegłem 8km ze skręconą nogą..bieg ukończyłem..medal dostałem..tytuł przyznał mi dużurny lekarz w szpitalu)
Ironman 70.3 Austria 2013 finisher
Borówno Triathlon HIM 2013 finisher
...and on the road to ....hmm..chyba w końcu dobry czas by wyleczyć kontuzje
Po rocznej przerwie we wpisach znowu jestem.