Miał być dzisiaj swim, gym and bike...ale nie wstało się o 6.30 i był tylko bike..bike2job. Pogoda 5/5. Policji dzisiaj mniej na skrzyżowaniach. Nawet myślałem, ze w ogóle ich nie ma.
Tak więc (to znowu jest nieprawda) przejechałem do wysepki na czerwonym by zobaczyć, że po drugiej stronie stoi przodem do mnie samochód straży miejskiej. Przez drugą część (to jest prawda) przeszedłem na zielonym. Wysiądą czy nie wysiądą się zastanawiałem. Nie wysiedli. Uff..
Wszystko co piszę poniżej jest nieprawdą: Dzisiaj w Wawie jakiś zlot ważniaków. Na trasie z lotniska co skrzyżowanie stoi albo straż miejska albo policja. Najpierw przejeżdżam po pasach na czerwonym za plecami straży. Nie reaguje. Potem grzecznie przechodzę na zielonym bo trójkąt mundurowych czeka po drugiej stronie z lizakiem. A potem sobie tak myślę, że pewnie mają teraz inne zadanie wiec nawet jak im śmignę przed nosem to pewnie nie zareagują. Tak też robię na ostatnim przejściu. Wszyscy przechodzą prowadząc grzecznie rowery, a ja daję z blatu. Droga powrotna to już czysta beztroska z mojej strony :-) Ale by im pstryknąć bezczelnie fotkę nie mam odwagi...
Początek o 8.00 rano w krótkich spodenkach i krótkich rękawiczkach w temperaturze poniżej 10C. Jechałem przez Kampinos zaciskając zęby z zimna i patrząc na prześwitujące przez drzewa podnoszące się powoli słońce. Zastanawiałem się ile czasu potrzeba by się ociepliło. 1, 2, 3 godziny...Trekowy w długich spodniach nie miał tego dylematu. Tak czy owak ciężko sobie wyobrazić lepszą pogodę na niedzielę. Rano w lesie oprócz nas i zbierających nielegalnie grzyby (park narodowy czy jakiś tam rezerwat) prawie nikogo. Podczas powrotu to już tłumy..zwłaszcza rowerowe.
No i na koniec przejazd przez wydmowaty fragment mający dumną nazwę "Karpaty"
Po treningu na basenie wpadł do głowy pomysł by iść pobiegać na bieżni. Zahaczyłem więc o sklep gdzie nabyłem kiść bananów i wcinając banan za bananem po drodze zameldowałem się na sali ćwiczeń aerobowych na siłowni. No i biegu...5..10..15...20 minut. Nie było najgorzej. W zasadzie całkiem przyjemnie. Ale w 30 tej minucie puściły endorfinki i zaczęło się płynięcie w letargu :-D
Dobrze mi do teraz he he...Nie ma to jak bieganie :-D
Dzisiaj banner z reklamą sklepu 8a.pl pojawił się na mojej stronie bloga. Cóż za ironia!!! Znam ten sklep od jesieni zeszłego roku.
Początkowo sklep mi się spodobał. Codziennie przeceniali jeden artykuł i można było kupić ciekawe rzeczy w dobrych cenach. Kupiłem kurtkę goretex, bukłak, termosy, polary, bluzy. Zakupy w sumie pewnie za parę tysięcy. Wszystko wydawało się ok..... do momentu w którym zaistniała potrzeba kontaktu ze sklepem. W czerwcu przed wyprawą na kajaki pilnie potrzebowaliśmy kupić żywność liofilizowaną.
Kilkanaście opakowań obiadków i kolacji. Mieliśmy 10 dni. Mówię do znajomych "znam dobry sklep" i zamówiłem w 8a.pl. W uwagach napisałem, że gdyby był problem z wysyłką przed wtorkiem (w piątek wyruszaliśmy) to proszę o kontakt. Kontaktu nie było do środy...kiedy to ja zadzwoniłem do nich. Nic nie było ani przygotowane ani wysłane. Gość przez słuchawkę tłumaczył, że niby czekali na jeden posiłek, którego nie mieli na magazynie. Kurde! Oczywiście 8a.pl zaproponował szybką wysyłkę kurierem...ale za dodatkową opłatą!!!
Byłem na tyle głupi, że zamówiłem u nich znowu. Torbę na ramię. Przyszła szybko ale po odpakowaniu się rozczarowałem. Zamiast pięknych metalowych zaczepów przedstawionych na zdjęciu były plastikowe badziewne sprzączki. Otwieranie ich i zamykanie na pętli z szytej taśmy - sam miód. Ale 8a.pl twierdził, że nie widzi żadnego problemu w użytkowaniu. Tak czy owak 8a.pl pozwolił oddać...ale na zasadzie "rozmyślenia się z zakpu" a nie zwrotu towaru niezgodnego z opisem. W dodatku za wysyłkę i przesyłkę zwrotną nie zwrócił. Na moje prośby grzecznie odpowiedział, że w opisie torby pisze, że klamry będą inne!!! Zernknąłem na stronę. No rzeczywiście. Pod opisem i zdjęciem torby jak byk rzucające się w oczy zdanie w stylu "klamry mogą się różnić od przedstawionych na zdjęciu w zależności od serii". Po prostu byłem totalnie ślepy jak kupowałem. Nie widziałem też z uwagi na swoją ślepotę komentarzy z dużo wcześniejszą datą dyskutujący te "inne " klamry. Zawsze czytam dokładnie opis i wszystkie komentarze. Ale tak myślę, że wtedy chyba miałem założone okulary słoneczne lub zamknięte oczy...Tak... To dobre wytłumaczenie.
W tym tygodniu wrzucam na portal jedzonko. Na razie pod kątem kalorii. Jak będę się nudził to poustawiam pozostałe parametry. Tak czy owak TrainingPeaks mówi, że od poniedziałku spożyłem 6400kcal. Ćwicząc spaliłem 2870. Poza tym znowu piękna wrześniowa pogoda. Po prostu żyć nie umierać. Fotka złapana w czasie jazdy ;-)
i tyle. Miała być dietetyczna zupka a skończyło się na gyrosie z frytkami. Po prostu z zup został rosół, a daję słowo, że jak brałem gyros to nie wiedziałem, ze będzie z sosem i frytkami :-)) Tak czy owak łakomstwo i sportowe zacięcie to dwie rzeczy, których nie potrafię pogodzić... No ale było krótkie wieczorne kręcenie i powrót z latarką w ręku.
Założenia były następujące: - wykorzystać świetną pogodę, którą zapowiadali - pojeździć na rowerze na fajnej trasie ale nie brać udziału w maratonie
Więc padło na ostatni maraton w lidze świętokrzyskiej w Kielcach. W planie było przejechanie oznaczonej pięknie trasy przed startem właściwego maratonu. Ale nie wszystko poszło gładko.. Późny start, brak wody, mała awaria i oczekiwanie by przepuścić peleton trochę pokrzyżowało piękne plany. W dodatku peleton wyruszył z ponad 50 minutowym opóźnieniem. Tak więc końcówka trasy była tłoczna i męcząca. Ale trasa piękna.
.
MTB Trophy finisher 2011, 2012
Głupek Roku 2011 (biegłem 8km ze skręconą nogą..bieg ukończyłem..medal dostałem..tytuł przyznał mi dużurny lekarz w szpitalu)
Ironman 70.3 Austria 2013 finisher
Borówno Triathlon HIM 2013 finisher
...and on the road to ....hmm..chyba w końcu dobry czas by wyleczyć kontuzje
Po rocznej przerwie we wpisach znowu jestem.