Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:637.00 km (w terenie 355.00 km; 55.73%)
Czas w ruchu:37:03
Średnia prędkość:17.19 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:39.81 km i 2h 18m
Więcej statystyk

Luz w supporcie

Czwartek, 31 marca 2011 · Komentarze(0)
Wczoraj lekko poruszałem korbą na boki. Pojawił sie luzik (1mm skoku). Łożysko ceramiczne było wymieniane w październiku...czyli ok 1300-1500km temu. Teoretycznie miało prawo się wyrobić i zastukać (bo stuka lekko przy kręceniu) o wymianę.
No i tak.

są mniejsze 29.2 i większe

Środa, 30 marca 2011 · Komentarze(0)
Wczoraj kupiłem sztycę Zoom 29.2...Niedroga, prosta i ciężka. W dodatku klamra na ramie po zamknieciu nie blokuje sztycy. Trzeba dokręcać na maxa kluczem. Zmierzyłem suwmiarką starą sztycę bontragera i jest 29.2...zmierzyłem nową sztycę zooma i też jest 29.2. Ale pracują zupełnie inaczej.
No nic...Lepsze to niż przeskakiwanie siodełka w tył podczas jazdy.
Podsumowując - marzec ponad 600km.

Bez batonów

Niedziela, 27 marca 2011 · Komentarze(0)
Nie kupuję ostatnio batonów energetycznych - podczas treningow i jazdy dla przyjemności staram się odżywiać owocami - banany i jabłka. I jeździ mi się bardzo dobrze.
Na drugim końcu miasta całkowicie sucho - poza jednym rozlewiskiem (normalnie tez jest tam mokro) sucho jak podczas letnich upałów.
Dzisiaj (wyjątkowo) bez awarii sprzętowych...po naprawach zacisku siodełka w sztycy siodełko nie jest perfekcyjnie wyregulowane...i dawało we znaki zwłaszcza po 50tym kilometrze.

Drugi dzień jeżdże z 10 litrowym plecaczkiem Tatonka w ktorym mam 2 litrowy bukłak. Coż...nie dosięga do pięt wyrobom firmy Deuter. Niestety w ofercie tej ostatniej nie znalazłem czegoś porównywalnego...bo albo jest typowo rowerowy (ponoc perfekcyjny), który waży ponad 850g albo malutki wyścigowy o wadze 350g. Ten pierwszy nie sprawdzi się przy bieganiu lub chodzeniu po górach lub mieście...ten drugi za mały.

Fotki:










No i tak..

Bez kleju

Sobota, 26 marca 2011 · Komentarze(0)
Plany były wielkie a wyszło średnio.
Najpierw błoto i śnieg:

Potem zaczęła się woda:

Potem blondyna która tak grzała, że nie moglem jej wyprzedzić:

No i seria awarii na 10 km...najpierw problem z siodełkiem. Gdy w końcu po drugim pitstopie uporałem się z przeskakującym zaciskiem (odwrócilem zacisk) to ruszając zauważyłem że mam z tyłu kapcia :-(

Znalazlem dziurę i jej przyczynę:

Ale nie mogłem wycisnąć kleju z tubki....po prostu wysechł od ostatniej inspekcji (3 tygodnie temu). Miałem oczywiście zapasową dętkę ale w takich warunkach nie ryzykowałbym wypuszczania się dalej - raczej w rachubę wchodził powrót do domu.

Ale po wyczyszczeniu dętki papierem ściernym przycisnąłem do niej łatkę, docisnąłem palcem i włożyłem w oponę. Ciekawy eksperymentu czy sama łatka bez kleju zawulkanizuje dzirę dopompowalem ile sił. No i udało się. Trzyma powietrze do teraz. Dzięki temu zrobiłem jeszcze parędziesiąt km.

No i zaliczyłem jeden interwał z psią sztafetą (jak jeden się zmęczył to drugi go zostąpił).
No i tak

Wszyscy mnie dzisiaj biją

Piątek, 25 marca 2011 · Komentarze(1)
I w pracy i na ulicy.
Zamiast roweru dzisiaj wziąłem samochód i BUM przywalili mi w bok. Pozornie szkody nie duże ale możliwe, że skończy się na wymianie drzwi, zderzaka koła, piasty i naprawie tylniej geometrii.

No i tak.
Mrk

Jednak nie dopiąlem swego (+1)

Czwartek, 24 marca 2011 · Komentarze(0)
i poległem pod wpływem zmasowanego ataku (chodzi o pracę). A tak fajnie się rano jechało. Powrót boski. Na wiadukcie jechałem ścieżką rowerową a po jezdni z prędkością światła wziął mnie gość na kolarce (chyba). No to ja wcisnąłem pedały i za kolesiem aż do drugich świateł. Grzało się świetnie.
No i właśnie odebrałem z poczty lekki plecaczek 10 litrowy na bukłak z wodą i kanapki - do biegania i na rower.
No i git!

Mało brakowało (-0.3)

Środa, 23 marca 2011 · Komentarze(0)
Wracając z pracy kawałek muszę przemknąć chodnikiem. Dzisiaj prawie wpadłem na dwóch patrolujących policjantów. Zanim jeden z nich obrócił się w moim kierunku nacisnąłem na pedały i tyle mnie widzieli. Potem w spokoju zacząłem coś kojarzyć, że teraz już dozwolona jest jazda po chodniku gdy jest śnieg, pada deszcz lub jest ciemno...a było ciemno. Wiec luuuz...

Droga zastępcza (+0.6)

Niedziela, 20 marca 2011 · Komentarze(0)
Ciężko się odchudzać na wyjazdach służbowych...zwłaszcza gdy pani wieczorem w hotelowej recepcji pyta się czy mamy ochotę skorzystać z promocji - nocleg 2zł tańszy ale jeszcze do tego za darmo porządny obiad w restauracji..Hmmm...Po długim namyśle zgodziliśmy się...no i w efekcie zjadłem sporo więcej niż planowałem.
A dzisiaj krótki wypadzik po blocku:

i tak:

i po asfalcie:

Nie napiszę, że jak się wyskoczyło na asfalt to jechało się super. A nie napiszę dlatego, że ponoć jak ktoś się przesiada z górala na kolarzówkę to znaczy że się starzeje. Więc siedzę cicho. A jak ktoś się z kolarzówki przesiada na motor to znaczy że już stary piernik jest...Motoru też nie mam na szczęście.
No i tak:

No i tak...

Ostatni dzień lata (+1)

Poniedziałek, 14 marca 2011 · Komentarze(0)
Miałem w poniedziałek odpoczywać od wysiłku ale odpocznę jutro i pojutrze. Pogoda ma się popsuć a poza tym nie będę miał możliwości jazdy. Ale najważniejsze jest to, że po sobocie wszystko wydaje się funkcjonować u mnie bez zarzutu.
Dzisiaj ciepło i słonecznie jak w lecie (prawie 15C) ale w marcu jak w garcu..więc oczekiwać lipcowej pogody nie ma co.
Po sobocie wiem, że by wytrzymać Trophy w czerwcu muszę przede wszystkicm wzmocnić barki, szyję i kark...To po piątej godzinie jazdy bolało najbardziej.
p.s.
Zrzucanie wagi idzie świetnie...tzn. od zeszłego tygodnia średnia waga wzrosła o 1kg :-) Dlaczego się nie martwię? Bo u mnie to norma. Gdy zabieram się za redukcję to waga najpierw skacze w górę (kumulacja wody i węglowadanów w mięśniach) a potem wolno zaczyna spadać.