Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2012

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Dzisiaj było lepiej

Środa, 29 lutego 2012 · Komentarze(1)
Zbudził mnie telefon. "To idziemy na basen czy nie" usłyszałem w słuchawce. Kurde...zaspałem! Ale na basen zdążyłem. Woda bardzo ciepła...gdzieś 35C. Chyba to powodowało, ze ciężko było się poruszać...a może zmęczenie..No nie wiem..


Tak czy owak to fajnie tak rozpocząć dzień. Później już wszystko jest łatwe. W biurze zaczęła się faza paniki. Dostaliśmy maila, że można będzie zamówić wieczorem posiłek z uwagi na dłuższą pracę. Każdy zrozumiał o co chodzi. Nikt nie odważył się wyjść przed 22gą chociaż było widać, że nikt już nic nie robi. Tym razem byłem pierwszy. Przy pełnym stole "zarobionych" zapytałem głośno czy ktoś może mnie podwieźć do hotelu..:-) Nikt się nie odważył. Zamówiłem więc taksówkę. A ponieważ zrobiłem wyłam...to zanim przyjechała taksówka to wszyscy już spierniczyli w międzyczasie do domu.
Samo życie...

No i tak

ufff..

Wtorek, 28 lutego 2012 · Komentarze(0)
Trzy godziny snu i pobudka o 4.30. Wylot do Brukseli z całą śmietanką polskiej reprezentacji do europarlamentu. Dwa siedzenia przede mną pani czyta o problemie zaśmiecania w rybołówstwie. No tak..bo przecież dzisiaj eurosejmowa debata i trzeba przynajmniej wiedzieć coś na ten temat. Na lotnisku zapakowałem polar do torby bo w stolicy europy cieplej o cale 10C. Szybki dojazd do na miejsce pracy i równy zapiernicz do 16 gdzie film mi się prawie urywa. Bez obiadu, tylko na dwóch kanapkach, kilku kawach i zupce w proszku. Jakoś dotrwałem do 19tej ale ostanie dwie godziny na 10% obrotów. Wyszedłem z biura totalnie ostatni. Potem dojazd do hotelu i szok na hotelowej siłowni. Spodziewałem się dwóch, trzech bieżni....a tutaj chyba z 15. Wszystkie zajęte. Pełno młodych ludzi i fajnych dziewczyn. Na szczęście pewien młody człowiek prawie natychmiast zszedł z jednej i popryskał płynem i powycierał wszystko papierowym ręcznikiem . Pierwsze 10 minut było jak powrót do życia. Od 25 do 40tej było ciężko. Zmęczenie, brak snu i posiłków zrobiły swoje. Ale dałem radę.

Na koniec mały spacer w pobliżu i uzupełnianie płynów.








Jak mawiał prof. Mazur..."Polaków nigdy nigdzie nie brakowało"


No i tak..
Zaraziłem się od kolegi katarem. Shit!
A o 7.30 idziemy na hotelowy basen :-) Całkiem spory...

zostało 100 dni...

Poniedziałek, 27 lutego 2012 · Komentarze(1)
Choć dzisiaj nie kiwnąłem palcem to robię wpis. Zostało równo 100dni do trophy. Robić się będzie więc coraz bardziej i ciepło i nerwowo.
I tak dla mobilizacji:

No i tak.

Sztuczny bieg z interwałem

Sobota, 25 lutego 2012 · Komentarze(1)
Dzisiaj 25km biegu na bieżni. Po 10km mała przerwa, podczas której mało nie pobiłem się z wytatuowanym osiłkiem, który podkręcał disco muzykę na full zagłuszając to co słyszałem przez słuchawki. Ech...gość chyba nie rozumie, że po godzinie biegu człowiek jest tak znieczulony endorfinami, że niczego się nie boi.




A biegło sie całkiem dobrze. Osatnią godzinę podkręciłem tempo bo chyba bym musiał spędzic 4 godziny by wybiegać w miejscu założony dystans. No i tak. Za 2 tygodnie ostatni raz mam do przebiegnięcia długi dystans tj. 27km a potem już półmaraton :-)

Ale fajnie jest nic nie robić

Czwartek, 23 lutego 2012 · Komentarze(0)
We wtorek odpuściło mi się bieganie. Dzisiaj ledwo się zebrałem i poszedłem pobiegać na bieżni.



Niech żyje lenistwo!

p.s. A tatko znowu w sobotę trzasnął maraton. I znowu się nikomu nie przyznał. Sam sprawdziłem listę wyników. 4:20.

Pracowity dzień

Sobota, 18 lutego 2012 · Komentarze(0)
Najpierw było ranne bieganie. W planie treningowym był "udział w wyścigu na 5km" ale żadnego akurat nie było w pobliżu. Więc wyskoczyłem i w przedziale 85-95% pobiegałem ze 40 minut. Na osiedlowych trasach było grząsko i mokro ale jak wbiegało się do parku to było przyjemnie twardo i jeszcze mroźno.

Potem były jeszcze kije w Parku Chorzowskim...duża pętelka dookoła. Zajęło to prawie godzinę ale zdziwiony byłem, że przy takich głupich kijach spaliłem prawie 700kcal. Chyba grząskie, śniegowe podłoże podwyższało obroty....no bo chyba nie machanie kijami. Buuuuuu...(westchnięcie niewiedzy)



Tak czy owak. Wieczorem przypominałem sobie tajny przepis na pizze Gianpiera. Wszystko szło dobrze ale ciasto zbyt wyschło. I albo to kwestia utraty wprawy, albo piekarnika i zbyt niskiej pozycji. Tak czy owak...w brzuszku rozpaliło się znowu ciepełko, które oczywiście gasić trzeba było merlotem :-)

Pain medication

Środa, 15 lutego 2012 · Komentarze(0)
Basen dzisiaj odwołano :-( .
W dodatku kończę dzisiaj 5 dniową "kurację" tabletkami przeciwbólowymi. Z niepokojem czekam tego jak będzie wyglądać jutro. Chyba pierwszy raz w życiu (a pewnie nie ostatni) przyszło mi zażyć coś przeciwbólowego i to z przepisu lekarza. Od piątku ból malał z każdym dniem, co dawało to przyjemne uczucie zdrowienia. Muszę stwierdzić, że bardzo łatwo mógłbym się od tego uzależnić. Jest problem...bierze się tabletkę i problem znika. Dzisiaj rozumiem każdego tak uzależnionego. Tak więc z wielką chęcią wziąłbym kolejną ale cóż...nie tędy droga.




No i tak.

biegu pod kloszem cd.

Wtorek, 14 lutego 2012 · Komentarze(0)
Odbębniłem dzisiaj bieganie. Ale było ciężkawo...i tak właśnie tłucze mi się po głowie, co mogło być przyczyną...Hmm...no bo chyba nie wczorajsze wieczorne winko..



No i tak.

sztucznego biegu

Sobota, 11 lutego 2012 · Komentarze(0)
Dziś wypadło 22km biegu. Trochę za zimno dla mnie by trzasnąć tyle na dworze...Alternatywą jak zawsze jest bieżnia.. No to sobie pobiegałem w miejscu. Biegłem i biegłem i tylko ludzie wokół się zmieniali..


Endorfiny puściły dopiero po 1.5godziny ale znieczuliły skutecznie aż do końca.
No i tak.