benchmark nr2. 24:00
Sobota, 14 stycznia 2012
· Komentarze(0)
W południe poszedłem do lasu biegać na godzinę. Lekko przypruszone i lekko zmrożone podłoże sprawiło, że nie ubłociłem się i biegło się przyjemnie. Gdy stopper pokazał 30 minut zawróciłem mając nadzieję na równą godzinę biegu. Ale wyszło 55 + jakieś 5 minut marszu.
Późnym popołudniem poszedłem na basen. Nie miałem pomysłu co dzisiaj robić - więc postanowiłem zmierzyć czas na 1km - ale płynąc bardziej technicznie niż siłowo.
W przeciwieństwie do poprzedniego razu - zamiast liczyć baseny w pamięci postanowiłem wykorzystać licznik okrążeń w zegarku.
Co 50m wciskałem duży przycisk na timexie. Raz nie byłem pewien czy dostaczenie mocno wcisnąłem - więc powtórzyłem - aż usłyszałem charakterystyczny beep.
Po zliczeniu dwudziestu pięćdziesiątek - zegarek pokazywał 22'47"...czyli prawie 5 minut lepiej niż miesiąc temu. O tyle było jednak inaczej, że nie byłem wykończony tylko spokojnie mogłem pływać dalej. I tak też zrobiłem - dodając kolejnych 20 basenów. Dopiero podczas tej ostatniej 20tki zacząłem czuć na tyle utratę sił, że zacząłem robić duże błedy techniczne. Ale nawet po przepłynięciu 1.5km (35minut) - byłem tylko umiarkowanie zmęczony. Więc postęp duży jest.
Na koniec zweryfikowałem wyniki dzięki funkcja zapamiętywania czasów okrążeń (kocham Timexy za ich prostotę a jednocześnie dużą funkcjonalność) i wyszło, że na 1km tym razem było nie 22'47 ale równe 24' (korekcja dodatkowego naciśnięcia). To i tak 3 minuty do przodu. A przy założeniu, że miałem jeszcze siły - więc mam powody do zadowolenia. Po drodze do domu zahaczyłem o osiedlowy sklepik - gdzie nabyłem dużego snikersa. Nagroda jakaś musi przecież być :-)
Późnym popołudniem poszedłem na basen. Nie miałem pomysłu co dzisiaj robić - więc postanowiłem zmierzyć czas na 1km - ale płynąc bardziej technicznie niż siłowo.
W przeciwieństwie do poprzedniego razu - zamiast liczyć baseny w pamięci postanowiłem wykorzystać licznik okrążeń w zegarku.
Co 50m wciskałem duży przycisk na timexie. Raz nie byłem pewien czy dostaczenie mocno wcisnąłem - więc powtórzyłem - aż usłyszałem charakterystyczny beep.
Po zliczeniu dwudziestu pięćdziesiątek - zegarek pokazywał 22'47"...czyli prawie 5 minut lepiej niż miesiąc temu. O tyle było jednak inaczej, że nie byłem wykończony tylko spokojnie mogłem pływać dalej. I tak też zrobiłem - dodając kolejnych 20 basenów. Dopiero podczas tej ostatniej 20tki zacząłem czuć na tyle utratę sił, że zacząłem robić duże błedy techniczne. Ale nawet po przepłynięciu 1.5km (35minut) - byłem tylko umiarkowanie zmęczony. Więc postęp duży jest.
Na koniec zweryfikowałem wyniki dzięki funkcja zapamiętywania czasów okrążeń (kocham Timexy za ich prostotę a jednocześnie dużą funkcjonalność) i wyszło, że na 1km tym razem było nie 22'47 ale równe 24' (korekcja dodatkowego naciśnięcia). To i tak 3 minuty do przodu. A przy założeniu, że miałem jeszcze siły - więc mam powody do zadowolenia. Po drodze do domu zahaczyłem o osiedlowy sklepik - gdzie nabyłem dużego snikersa. Nagroda jakaś musi przecież być :-)