Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:426.20 km (w terenie 3.00 km; 0.70%)
Czas w ruchu:12:23
Średnia prędkość:26.53 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:106.55 km i 4h 07m
Więcej statystyk

Lorenzdorf

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Etap przyjaźni z M. i jego nowym karbonowym przyjacielem przez Wawrzyńcowice (Lorenzdorf)
(efekt wyszczuplenia)


Poniemieckie płytowce


Sielankowe widoki i drogi:



Zamkowo:


Z trasy..

Disneyland:


Wcinanie bananów z widokiem na wodę:


Wyplaszczanie w akcji 2


No i tradycyjnie zakończenie zupą:


No i tak

Nie chce mi się pisać

Niedziela, 20 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Obiadowy dylemat..zrobić kółko rano czy po obiedzie.
Po obiedzie..jest wtedy szansa spalić co nieco.

Takie tam niedzielne przejechanie.
No i namierzyłem w końcu ten wiadukt nad A1 co prowadzi do nikąd...oraz przetestowałem funkcje krzywego lustra w aparacie.

Wypłaszczenie

R&S w zimowej kurtce

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Tylko 4C o 6.30 rano - więc jazda w zimowej kurtce. Wyjątkowo przełożyliśmy basen na wieczór i  rano na wypoczętych nogach nie był straszny żaden mini podjeździk na drodze krzyżowej.
Wschodzące słońce+puste drogi+kolarka = bosko.






Ale żeby nie było za miło to tematem przewodnim dzisiejszej konwersacji z R2  była glista ludzka :-/ w kontekście miernego żywotu ludzkiego po 30tce.
Na szczęście gdzieś czytałem, że gdy człowiek dorośnie i przestanie w końcu się bać śmierci, starości, chorób i cierpienia to wtedy życie nabiera nowego, pełnego smaku. Niestety niektórzy odkrywają to dopiero podczas samobójczego skoku z dachu wieżowca lub mostu. Wszystko jeszcze przed nami.

Tak czy owak  to strzeż nas Panie od śmierci w bezruchu.

No i tak.

Starym harcerskim sposobem

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · Komentarze(6)
Starym harcerskim sposobem przed wyruszeniem w długą trasę włożyłem do lodówki piwo.
Myśl o  tym jak leży i czeka na mnie, będąc w odpowiedniej do spożycia, kilkustopniowej temperaturze po 160km stała się kluczowa.
Nie jechało się dobrze. Wczoraj popływałem i pobiegałem..i rano czułem w nogach jeszcze zmęczenie z biegania. W dodatku życie uprzykrzał wschodni wiatr..


Tak czy owak...plan na dzisiaj było 200km.

to jeszcze w pierwszej setce




Malownicze krajobrazy...już na bezsamochodowej szosie


Nowe ujęcie " z tylnego koła"..do dopracowania jeszcze


Wrota jury/ wyścig z cieniem


Spokój Poraja...


Olśnienie..tyle razy tędy przejeżdżałem a dopiero teraz zauważyłem ten zabytkowy kościółek przed Cynkowem


kolejne kreatywne ujęcie


No i upragniony moment. 


Ostatnie dzieści km jechało się ciężko...sklep w Wojsławicach był zamknięty i na głodzie węglowodanowym, a przede wszystkim bez picia,  snułem się jak widmo aż do Cynkowa. Potem zaczęły dawać w kość bóle przeciążeniowe na prawej piszczeli...tak że podjazdy drogi krzyżowej musiałem robić na stojąco...siedząc się po prostu nie dało.

No i tak.