Jednak nie dopiąlem swego (+1)

Czwartek, 24 marca 2011 · Komentarze(0)
i poległem pod wpływem zmasowanego ataku (chodzi o pracę). A tak fajnie się rano jechało. Powrót boski. Na wiadukcie jechałem ścieżką rowerową a po jezdni z prędkością światła wziął mnie gość na kolarce (chyba). No to ja wcisnąłem pedały i za kolesiem aż do drugich świateł. Grzało się świetnie.
No i właśnie odebrałem z poczty lekki plecaczek 10 litrowy na bukłak z wodą i kanapki - do biegania i na rower.
No i git!

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!