Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2011

Dystans całkowity:304.00 km (w terenie 120.00 km; 39.47%)
Czas w ruchu:14:33
Średnia prędkość:18.56 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:30.40 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Panie! Zawróć pan, bo zalane...

Wtorek, 18 stycznia 2011 · Komentarze(3)
Krzyknęła pani z pieskiem, gdy dzisiaj tuż po 7-mej wybiegłem na średnią pętęlkę w lesie. "Najwyżej zawrócę" odwpowiedziałem i pobiegłem dalej drogą. Pierwsze rozlewisko całkowicie przecinało drogę i po obu stronach wchodziło w las. Jednak w lesie dało się skacząc od drzewa do drzewa jakoś je pokonać. Drugie rozlewisko było bardziej złośliwe, bo w lesie było więcej. Na szczęście ktoś już wcześniej wrzucił w nie pare patyków i podejmując ryzyko zamoczenia dało się tez przez nie przejść jak po linie. Pani z pieskiem pewnie myślała, że na mięczaka trafiła a ja sobie poradziłem już dwiema przeszkodami.

Roztopy. fot. Maciej Kupczyński (dokładnie tak wyglądało dzisiaj w lesie)
Potem długo długo nic. Dobrze się biegło, trochę po lodzie, trochę po zmarzniętej ziemi. I gdy zamykałem pętlę i dobiegałem do skrzyżowania i już myślami byłem w domu, natrafiłem na cholerne jezioro. Nie dało się ani obejść, ani przeskoczyć, ani przebiec gdzieś przez las. Wszystko zalane jak na zdjęciu. Trzeba było zawrócić. Pani z pieskiem to jednak wiedziała co mówi. :-(

Stanowczo odrzucam wszelkie spiskowe teorie w stylu...

Niedziela, 16 stycznia 2011 · Komentarze(6)
...że poproszono Marka Galińskiego by nie jechał zbyt szybko by nie zdublować większośći zawodników na drugiej rundzie. Tak czy owak, gdy podczas sprawdzania obecności przed startem wyczytano nazwisko Marek Galiński - pomyślałem, że albo to żart albo ktoś inny tak samo się nazywa. He he...a tutaj nagle Marek wychodzi w stroju JBG2 gotowy do startu.
Fot1. Przed startem
Tak więc przez 80% pierwszej rundy jechałem zestresowany, że zaraz mnie w/w dogoni, zdubluje i przez to nie będę w elitarnym gronie tych co ukończylo cały wyścig. Przez pozostałe 20% było mi wszytko jedno. Przyznam się, ze nawet bym się z tego ucieszył. Trasa była wymagająca. Przez dużą część dystansu był lód, śnieg z lodem, błoto i woda. Na lodzie sporo osób się wywracało, mnie dzięki Nokianom jechało się w miarę. Natomiast cierpiałem katusze na podmokłym polu i błotnistych trasach..gdzie oponki mimo, że się nie zapychały to stawiały bardzo duży opór. Conajmniej 3 kumary.
Przez pierwszą pętle gdy większość mnie wyprzedziła i powoli znikała na horyzoncie myślalem o tym, że jednak nie trenuję właściwie i kondycja jest słaba.
Przez drugą rundę jechałem wyluzowany nawet wtedy gdy z 500m za sobą zauważyłem quada z pilotem. "Teraz to mogą mi skoczyć" pomyślałem i nawet zwolniłem. Powoli powoli i na ok 5km przed metą dogoniłem grupkę osób, która wcześniej mi uciekła i razem z Bartkiem podążyliśmy do mety. Nawet miałem ochotę pogonić ambitnego zawodnika w drażniących czerwonych barwach Mazovia MTB ale pościg zakończyły dwa niemiłe skurcze pod udami. No nic. Trzeba było wyluzować.
Tak czy owak byłem chyba w pierwszej 40-tce co stanowi jak na razie mój najlepszy wynik w historii. A jak dodatkowo pomyślę, że tylko 40 gnających dzieliło mnie od mistrza Polski to już stanowi nie lada wyczyn ;-D (lepiej nie wnikać ilu było za mną, he he)
Teraz wszystko się pierze. Wcześniej jednak wypłukałem wszystko w misce, w której w ciągu 15 sekund woda zmieniła kolor na ciemnobrązowy.
Fot2. Płukanie antybłotne przed praniem.
Ps.1. Pomysł by wypuścić ludzi w las by trochę pomęczyli się w śniegu w celu upamiętnienia rocznicy wyzwolenia uznaję za dobry. Jest to 1000 razy lepsze niż stanięcie przed pomnikiem i uczczenie poległych minutą ciszy.
Ps.2. Nie wiem jak to zrobili, że znaleźli trasę z taką ilością śniegu i wody, a przede wszystkim lodu. Wszędzie indziej po śniegu prawie nie ma śladu.
Ps.3. Forma i strategia treningowa nie jeset chyba taka zła, jak myślałem podczas pierwszej rundy. Koniecznie jednak muszę pomyśleć o większej ilości ćwiczeń na wzmocnienie mięśni pleców.
No i tak..

Bie...eegać się nie dało

Sobota, 15 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Normalnie pełen biegających w sobotę las świecił pustkami. Padający od wczoraj deszcz wyczyścił ze śniegu wszystko w mieście, ale w lesie wszystkie drogi są pokryte lodem i wodą. Nie dało się prawie iść a bieganie w takich warunkach to naprawdę sztuka.
Zrobiłem małą rundę i wybiegając z lasu napotkałem na biegacza, który dopiero rozpoczynał trening. Niestety nie miałem dla niego dobrych wieści i na pytanie "czy w lesie biegnie się lepiej" odpowiedziałem przecząco.
p.s.
Czy ktoś pompowal piłkę do ćwiczeń (swiss ball)? Uff, dołączoną do piłki pompeczką musiałbym chyba pompować przez dobę. Wyciąłem wentyl z dętki, wcisnąłem do dyszy i napompowalem porządną pompką rowerową. Ale co się namachałem to się namachałem.

p.s.2.
zapytałem na forum, czy ktoś wie jakie warunki są na trasie jutrzejszego maratonu w Makowie Maz. Jeden z głównych organizatorów odpisał:
a trasę przejechałem tylko częściowo i to autem (Ford Mondeo Combi,tam gdzie można było. Są takie miejsca gdzie jedzieśz po kilkucentymetrowej zmarżlinie i ..."nic" a są takie gdzie nie widać omal ani śniegu ani lodu a "dupcia" rzuca. . No nic...jak to się mówi: full profeska

Dzisiaj dużo jem

Piątek, 14 stycznia 2011 · Komentarze(1)
bo wiruję tzn. się regeneruję.
p.s.
Potraktuję jednak niedzielny wyścig jak trening i nie będe przed nim odpoczywał. Na Bestię i trening objective nr.3. przyjdzie czas tak czy owak.

Z telefonem w dłoni

Czwartek, 13 stycznia 2011 · Komentarze(2)
Już miałem wychodzić gdy przez głowę przeszła myśl. "A może tak zabrać ze soba telefon?". Włozyłem szybko telefon do pokrowca i zacisnąłem mocno w dloni. Serce biło coraz mocniej a pulsowanie krwi w głowie odwracało moją uwagę. Zbiegłem po schodach, załozyłem czapkę i po paru krokach znalazłem się całkiem sam w lesie. I nagle...pstryk...zrobilem pierwsze zdjęcie.

Po przebiegnięciu stu, może dwustu metrów nerwowo obejrzałem się do tyłu. Nie było nikogo. Pstryk. Drugie zdjęcie. Potem trzecie.

Z zapełnioną kartą wbieglem szybko do domu, zamykając cicho drzwi. Telefon wcisnąłem głęboko do plecaka. Nie wydając z siebie ani słowa szybko przebrałem się, wziąłem rower pod pachę i z plecakiem i kaskiem na głowie wyszedłem. Mission Completed.
;-)

Im mniej kumarów tym szybciej

Środa, 12 stycznia 2011 · Komentarze(0)
popsuli zimę i zdecydowałem się na zmianę opony. Na razie tylko tylnej. Wahałem się czy zmienić też przednią by jechać całkowicie bez kolców, ale w końcu zostawilem. I słusznie. Co jakiś czas zdarzała się lodowa kra i dzięki kolcom na przodzie czułem się pewnie. A tak poza tym to ciepło. Dzięki mrozom w grudniu, jak jest +2C to wszyscy wzdychają "Ach ale dzisiaj ciepło". I dobrze :-)

No i dało się jechać bez problemu po ścieżkach rowerowych.
Po południu na chwilę spod chmur wyjrzało słońce. Widok był naprawdę niezwykły:


Przed drogą powrotną do tylnego koła przyczepił się flap. Jakoś nie paliłem się do łatania ani też do wymiany dętki. Każdą więc przesłankę (np. ze trochę powietrza było w oponie) interpretowałem w sposób optymistyczny więc postanowiłem tylko dopompować. I tak dojechałem do domu. Tym razem optymizm się opłacił.
No i tak

Robienie fotek = pausa

Wtorek, 11 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Marzeniem moim jest posiadanie takiego urzadzenia fotograficznego, które się zamontuje do roweru, lub przymocuje do ramienia, i dzięki czemu będzie można pstrykac fotki bez zatrzymywania.
A tak, trzeba stawać, wyjmowac aparat lub telefon, włączyć, nastawić, pstryknąc a potem rozpocząć sekwencję chowania..Więc jeśli zamierzam zrobić kółko bez trzymanki to nie zabieram nawet telefonu. Tak jak dzisiaj podczas porannego biegania. Rano wszytko na zewnątrz lasu zlodowaciałe(jazda figurowa)...w środku biegało się całkiem dobrze.
Dzisaj bez fotki.
p.s. już o 7mej rano jest jasno i spokojnie można pobiegać przed pracą. Początek końca zimy.

Stretching - przyjemny ale pomijany

Niedziela, 9 stycznia 2011 · Komentarze(0)
...przeze mnie najczęściej. Nie wiem dlaczego. Jak tak się zastanowiłem to lubie go chyba najbardziej. Ciągle kojarzy mi się, ze szkołą CSC Anymore i Tino Schepisem. Ale jak zauważyłem to najczęściej pomijany przeze mnie element z całego treningu. Może dlatego, że przy bieganiu, pływaniu i jeździe na rowerze nie widać jego bezpośredniego wpływu..Buuu
A dzisiaj było już bieganie i basen...a zaraz będzie marszobieg do bankomatu i dalej gdzieś do centrum by zdążyć wrzucić cosik do puchy bo dzisiaj gra orkiestra

No i mam nadzieję, że trochę się też porozciągam :-)

Na pudle od butów do biegania powinien być napis "kup większe"

Sobota, 8 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Bo tak rzadko je kupuję, że zapominam o zasadach obowiązujących przy ich dobieraniu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i w outlecie mieli o pół numeru większe i bez problemu mi wymienili. Ufff. Znów jestem szczęśliwy :-). A że coś jest nie tak zorientowałem się dopiero wieczorem w domu, gdy porównałem buty letnie i ten nowy zakup i okzało się, że letnie są większe (a biegam w nich szczęśliwy od paru lat).

A biega się super - wskakiwać można prawie w każdą pluchę i każde pośniegowe błotko.
W planach na dziś jeszcze WT i basen.