Dzisiaj w drodze do pracy testowałem nowe siodełko Fizik Gobi XM. Chyba do tej pory najwęższe jakie miałem. Dziwne wrażenie...ale miękko i wygodnie. Kupiłem je głównie po to by mieć drugie, zapasowe, inne od tego pierwszego Selle It. Mam wrażenie, że na Fiziku pozycja jest odsunięta do tyłu mimo przesunięcia siodła do przodu. No nic. Pojeżdżę trochę i się zobaczy.
Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...Nie zapomniec przymiaru do łańcucha...
Co tu pisać. Ładna majowa pogoda. Sucho i ciepło. Tylko tyłek boli po Zdzieszowicach...Niestety ktoś z rodziny postanowił przejechać się na moim rowerku nie pytając o zgodę i zmienił wysokość siodełka niszcząc przy tym zaznaczenie ustawienia. Potem ustawiłem wysokość ale ciągle było coś było nie tak i obniżyłem trochę przód. Na drugiej pętli siodełko zaczęło palić...
Tak czy owak postanowiłem kupić zapasową sztycę i zapasowe siodło. Ale tym razem będzie Fizik. Po teście na stronie producenta wyszło, że albo jestem 'serpente' albo 'cameleon'... Ciekawe to ich podejście. No i tak..
Masówa taka jak Mazovia. Chamstwo, zajeżdzanie drogi, śmiecenie jeszcze gorsze. Ptfu... Tylko lepiej zautomatyzowana i dużo bufetów na trasie. Miasteczko startowe to jak odpust. Piwiarnia, smażalnia, kiermasz, wata cukrowa...tylko myjek już nie ma bo zwinęli.
Najpierw zamknąłem konto w banku...które zamykam od lutego. Okazało się, że na koncie jest debet 50groszy, który był dla mnie niewidoczny (widoczny tylko dla pracownika banku). Zrobiłem przelew na 50groszy i konto zostało zamknięte.
Potem odebrałem specjalną koszulkę w biurze gazety: No i na końcu przyszły drzwi do auta... Oczywiście zawsze jest coś nie tak...i na tym nie koniec "zabawy".
...historia rodem z Super Expresu... Obok murowanego garażu ojca stał typowy "blaszak". Nagle zawiało, zagwizdało, ojciec wychodzi z garażu a obok blaszaka nie ma. Wleciał sobie na na 3 metry i spoczął na murowanych garażach. Kurde...czy mi się to śni?
czyli test wstrząsowy. Jeżeli coś ma od roweru odpaść, odkręcić się lub rozwalić się to na pewno stanie się to podczas prucia ze Skrzycznego 80km/h. Ponieważ samochód stoi rozwalony trzeba było sobie przypomnieć studenckie czasy, gdy człowiek wszędzie potrafił się dostać nie mając nawet roweru. Stacja na Brynowie o poranku Przyjechałem za wcześnie więc był czas na sesję zdjęciową w porannym świetle No i początek zabawy Nabieranie wysokości już na szutrze Słonecznie ale zimno...pewnie koło 3-4 stopni No i początek zjazdu... Przerwa na śniadanie na drugiej iteracji Prawda jest taka, że ledwo wjechałem. Tłumaczyłem to słabą kondycją, tym, że wczoraj byłem pochodzić w górach itd itp. Dopiero podczas zjazdu zorientowałem się, że podjeżdżając nie włączyłem blokady amorka...Więc trochę energii pompowałem zamiast w napęd to w amor. No i szybki ale ciasny powrót Fajnie było. Nic nie odpadło. Moje obawy co do nadsterowności roweru trochę się rozwiały. Muszę się po prostu przezwyczaić. Odleglość między osiami mam teraz 1100mm i węższą kierownicę (mniejsza precyzja skrętu). Jeździ sie bardzo dobrze. No i tak.
Prognoza pogody wczoraj na meteo zapowiadała opady od 11 tej. Przed 10-tą czyste niebo. Grzech nie pojeździć. Trzy pętelki, przez Radoszowy, Nowy Wirek, Mikołów i powrót przez lasy panewnickie. Praktycznie wszystko w lesie po bardzo dobrych ubitych leśnych drogach. Za drugim razem odważyłem się zmierzyć ze stromym podjazdem na hałdę. Dało radę. Na treku było by bez szans. W 'szóstym dniu' jest bardziej nachylona pozycja do przodu...i lepiej się pokonuje strome podjazdy. Poza tym grzałem ile wlezie. Panowie łowiący w ciszy rybki na wirku chyba mnie już bardzo nie lubią. Zmienię na wszelki wypadek trasę bo pewnie położyli już drut kolczasty. Fotki dopiero na trzeciej pętli. Przed nią tankowanie pepsi i wcinanie snikersa na wirku (jakieś zawody lub pokaz modeli statków zdalnie sterowanych) Potem zrobiło się ciemno i grzmiało. Więc się grzało. Ogólnie trasa szybka ale z interwałami
pierwsza nieśmiała runda kilkaset metrór koło 12. Lista snagów bardzo długa. O 16 skończyłem montowac manetkę do amora i pierwsza 3 km runda po lesie. Lista snagów już krótsza. Do skrócenia łańcuch, wyżej siodło, mała regulacja przedniej przerzutki. Zbierało się na deszcz...ale wiadomo - w takich okolicznościach deszcz ma się gdzieś. Tymczasowe chwyty psują trochę całoścoiwy efekt...będą docelowo czarne z białymi pierścieniami..ale wiadomo..W takich okolicznościach liczy się by znowu wsiąść na rower...niewazne czy piękny.. Bałem się czy rama nie będzie za mała. Poprzednio miałem 21.5 ze skokiem 80mm. Teraz zdecydowałem się na 19tkę z amorkiem ze skokiem 100m. Ale wszystko w porządku. Rower bardzo zrywny, bardziej sterowny...wręcz nadsterowny. Kierownica wąska ale dobrze się czuję. Amor...wszystko jest bardziej toporne niż w rocx shocku..zaczynajac od instrukcji. Ale pierwsze wrażenie jest, że pracuje wyjątkowo dobrze. Dużo lepiej niż Recon. Menja wydaje się być przyklejona do ścieżki...i nieważne czy są kamienie, korzenie czy dołki...klei się do wszytkiego. W lesie spotykam rowerzystow. U każdego patrzę na rower. Czy to przypadkiem nie moja rama? Nie mój amor? Wyprzedzam gościa na GT. Ma dokładnie takiego samego Recona jak mój. Zatrzymuję się i czekam aż przejedzie. Patrzę czy ma dolne, czerwone pokrętło (znalazłem swoje w stłuczonym szkle pod samochodem ). Ma...znaczy nie mój..
Poza tym ogromna satysfakcja. Zupełnie inaczej jedzie sie na rowerze, w którym zastanawiało się samemu jak mocno dokręcić każdą śrubę. No i tak..
.
MTB Trophy finisher 2011, 2012
Głupek Roku 2011 (biegłem 8km ze skręconą nogą..bieg ukończyłem..medal dostałem..tytuł przyznał mi dużurny lekarz w szpitalu)
Ironman 70.3 Austria 2013 finisher
Borówno Triathlon HIM 2013 finisher
...and on the road to ....hmm..chyba w końcu dobry czas by wyleczyć kontuzje
Po rocznej przerwie we wpisach znowu jestem.