Dwa rowerowe świrusy prowadziły a ja za nimi. Tematem numer 1) było jak trenować na trenażerze i nie zwariować. Tematem numer 2) były lokalizacje maratonów na rok 2012 i zapowiadane podwyżki opłat startowych.
Trochę za bardzo asfaltowo ale ogólnie może byc. Miało padać, nie padało. Pogoda dopisała. Możliwe nawet, że to ostatni taki rowerowy weekend w tym roku. Trasa mocno interwałowa co nie do końca mi odpowiadało. I nie ze względu na kondycję..Od nie wiem kiedy nie czyściłem i nie regulowałem przerzutek. Więc starałem się nie narażać na zerwanie łańcucha i często schodziłem z roweru.
Parę fotek z odcinków gdzie dało się jechać i trzymać aparat w jednej ręce..
Dzisiaj postanowiłem sprawdzić ile mi by zajęło przepłynięcie kraulem 1km. Więc po południowym godzinnym bieganiu ubrałem kąpielówki i wskoczyłem do wody. Przez pierwsze 10 basenów nie było za różowo. Czułem zmęczenie z biegania. Zacząłem nawet powątpiewać czy dam radę ukończyć test. Ale potem było już dobrze. Po 20 długościach spojrzałem na zegarek - 13:20. Więc nie było źle. Drugą dwudziestkę płynąłem zastanawiając się czy dam radę zmieścić się w 30minutach. No i dało się. 27:04.
Największy problem był jednak z liczeniem basenów. Do końca nie jestem pewien czy przepłynąłem dokładnie 40 a nie np. 44 lub 38. Jak miałem wątpliwości to raczej zaniżałem ilość. Tak czy owak jakiś punkt odniesienia mam.
Tak nawiasem gdybym po tym miał jechać 40km po trasie jak np. maraton w Krynicy to hmmm... A potem jeszcze biec...to ja pierdykam...
Dzisiaj poznałem Leszka, sąsiada...który na ochotnika odebrał dla mnie od kuriera sztywniaka.. Znaczy widelec sztywny na zimne dni. Menja w temperaturze poniżej 3C robi się twarda. A jak sypną solą, złapie mróz to szkoda mi normalnego amora..Chyba szczególnie gumowe uszczelki nie lubią mrozu...Soli to chyba nic nie lubi...Więc zamówiłem sztywniaka na zimę.
Tak poza tym to dzień odpoczynku dzisiaj. Jutro spróbuję zobaczyć jaki czas będę miał na 1km kraulem.
Od soboty dni mijają pod znakiem kryzysu przeziębieniowego. Odpuściłem ale ponieważ do wtorku nie było poprawy... od wtorku wieczorem leczę się po bergamasku czyli robię rzeczy na przekór:
Wtorek wieczorem - zapierdzielanie na bieżni przez 50min. Środa wieczorem - 80 minut na basenie (w tym ciężkie ćwiczenia techniczne z kraula) Czwartek (dzisiaj) - bike2job
.
MTB Trophy finisher 2011, 2012
Głupek Roku 2011 (biegłem 8km ze skręconą nogą..bieg ukończyłem..medal dostałem..tytuł przyznał mi dużurny lekarz w szpitalu)
Ironman 70.3 Austria 2013 finisher
Borówno Triathlon HIM 2013 finisher
...and on the road to ....hmm..chyba w końcu dobry czas by wyleczyć kontuzje
Po rocznej przerwie we wpisach znowu jestem.