Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:524.54 km (w terenie 35.00 km; 6.67%)
Czas w ruchu:16:18
Średnia prędkość:26.89 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:52.45 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Dlaczego białe jest niedobre

Środa, 7 maja 2014 · Komentarze(4)
Wyskoczyłem na trening w 'h..jugendach' (opaskach kompresyjnych w białym kolorze) do parku. W parku mimo zachmurzenia sporo ludzi. No i kręcę sobie, deszcz się wzmaga, ludzi ubywa. W końcu na biku zostałem chyba tylko ja + paru biegaczy...bo wiadomo...przy bieganiu deszcz nie przeszkadza.

No i sobie tak kręciłem, na tyłku mokro od zaciąganej z tylnego koła wody. Nogi mokre..a moje 'hjugendy' zrobily się najpierw szare a potem prawie czarne...z brudu. No i wtedy do mnie dotarło...że co ja zrobiłem. Przecież białą koszulkę jak się weźmie na maraton w góry gdy pada...to plam z błota się już nie dopiera.

No i tak. Po praniu ręcznym w zimnej wodzie - całkiem całkiem - znowu prawie białe :-) Nie jest więc źle.

Aspirynka

Sobota, 3 maja 2014 · Komentarze(2)
Pieprzone drzewa w lesie. W czasie mżawki leci z nich więcej wody niż tej prosto z nieba. Dodam tylko, że temperatura była ok 2C a ja wybrałem się późnym popołudniem na Klimczok, w stroju do biegania.

Nie chodzi, że mam krzywe nogi ale o nasiąkające wodą spodnie..

Tak więc na początku szło się dobrze..bo w górę - było ciepło i za mocno nie padało. Na górze wiało, padało a jeszcze wiatr skraplał wszystko z drzew. Dobrnąłem do schroniska na Klimczoku bo w głowie urodziła się myśl, że może tam zjem ciepłą zupę. Ale dzisiaj święto - wszyscy z obsługi poprzebierani w góralskie stroje - specjalnie dla nas - mieszczuchów. I cennik też był chyba specjalny - bo najtańsza zupa 10zł. A że tylko tyle miałem przy sobie - postanowiłem zadowolić się żelem z plecaczka. W plecaczku tym miałem drugą czapkę, drugie rękawiczki, podkoszulek i drugą parę skarpetek no i ten żel. Wszystko się przydało. Oj jak piździało przy schodzeniu. Zresztą czasoprzestrzeń się jakoś zakrzywiła i schodziło się 2x odczuciowo dłużej niż wchodziło. Dylemat miałem tylko jeden - czy iść na coś ciepłego do macdonalda czy na stację benzynową. I tak jakoś zleciało.

Gdyby nie te drugie rękawiczki...chyba bym nie pisał w tej chwili..


Teraz po aspirynce pod kołderką.

Rutyna

Czwartek, 1 maja 2014 · Komentarze(0)
Wpisów dodawać się często nie chce. Ale czasem dobrze sięgnąć do archiwum i zobaczyć jak było rok lub dwa lata temu. 
Tak więc dodadaję wpis z czwartku: rano pływnie, wieczorem chodzenie...zamiast biegania (coś kontuzyjny ten rok wyjątkowo)


Wieczór po prostu boski.

No i ja w swoich nowych podkolanówkach - znaczy opaskach kompresyjnych -cepach. W stanach kiedyś w outlecie za 10$ kupiłem skarpetki do biegania ander armour..co się okazały podkolanówkami..i to kompresyjnymi. Biegało się w nich naprawdę dobrze..jakby dodatkowy tryb turbo włączyć. Potem chciałem mieć opaski...bo nie trzeba prać codziennie...Ale mojego rozmiaru nie mieli i by przez tydzień coś mieć kupiłem w decathlonie. Ale jak przyszły cepy i je w końcu założyłem to się się w nich od razu zakochałem i to nie z powodu wyglądu..(bo wygląd to trochę jak hitlerjugend)


Szedłem sobie tą drogą co wygląda na fotach płasko ale nachylenie czuć podchodząc. Szedłem i myślałem "ło ludu..niezłe nachylenie..Jak ja tu wjechałem na biku?.."


No i tak.