Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:604.00 km (w terenie 359.00 km; 59.44%)
Czas w ruchu:37:10
Średnia prędkość:14.78 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:46.46 km i 2h 51m
Więcej statystyk

Tutaj trzeba postawić dom - czyli 1 etap trophy

Czwartek, 7 czerwca 2012 · Komentarze(0)
W sumie to miałem nic nie pisać ale po przeczytaniu relacji silviana jakoś nabrałem ochoty...
Ogólnie do tematu mogę podejść w kategoriach co mi się podobało tym razem a co nie. A więc podobała mi się koszulka finishera - i gatunkowo i kolorystycznie no i że była okazja poznać paru bikestatowych znajomych. Reszta już tak sobie.
Po pierwsze organizator GG przesunął miejsce startu i miałem dodatkowe 4km od i tak odległej kwatery (tym razem nie było noclegów w gimnazjum). Po drugie w tejże kwaterze 3 pokoje wynajęli Warszawiacy. Po trzecie nie było tak uroczo na ogonie peletonu jak rok temu. Tym razem było dużo debiutantów, którzy mimo braku formy nie jechali ani dla przejechania ani dla przyjemności. Zamiast sobie pogadać czy podelektować się widokami to dysząc ciężko jak lokomotywa próbowali do utraty tchu o te pół koła być przed innymi. Trasa znakowana była średnio. Dobrze były oznakowane niebezpieczne miejsca. Natomiast strzałki...cóż...Nie raz główkowałem gdzie jechać lub grupowo zastanawialiśmy się czy nie pogubiliśmy drogi. Na forum oczywiście same wpisy pochwalne - bo inne przeważnie są natychmiast usuwane. Trasa czwartego dnia była nudna i męcząca a w dodatku wracało się po swoich śladach. W Kemplandzie na starcie zero ubikacji. Dla faceta to może nie był problem...a biedne panie gorączkowo biegały po polanie w poszukiwaniu "cienia".

Tak więc z pierwszego dnia zapamiętałem chyba dwie rzeczy. Pierwsza to gościa, który urzeczony widokiem z Magurki - skomentował to zdaniem "Tutaj trzeba wybudować dom". Na pewno jest z Warszawy - pomyślałem. Boże uchowaj Beskidy przed ludźmi, którzy gotowi są zniszczyć każdy urokliwy zakątek gór na stawianie tam swoich daczy i wyrąb lasu pod betonową trasę dla terenowych gejowozów.

Druga to skurcze podudzia na szczycie Skrzycznego. Nie mogłem zrozumieć dlaczego - skoro mocno się oszczędzałem. W końcu doszedłem do wniosku, że oprócz braku odpowiedniego przygotowania to także coś chyba jest to związane z nowymi ciasnymi na nogach spodenkami. Po porozrywaniu gumek z nogawek trochę się polepszyło.
Fot.galeria.bikelife.pl
Nie było więcej niespodzianek. Trasa mocno asfaltowa.

Wycinanka

Wtorek, 5 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Na dzisiejszej lekcji rehabilitacji barku otrzymałem 3 punktową instrukcję "jak przeżyć wyścig". W dodatku dowiedziałem się czym się różni maść bengay od voltarenu i że należy zaokrąglać rogi wycinając plastry do kinesiotapingu by się nie strzępiły. Na barku mam założony wzorcowy zestaw z narysowanymi długopisem strzałkami będącymi instrukcją dla kolejnych zestawów. Kierunek nalepiania, napinanie wstępne i wzornictwo to podstawa tej dyscypliny.

Nie lubię się pakować.

Kia kaha.

Kolory

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Wygląda na to, że nie jest źle. Do lekarza się nie załapałem bo jakimś trafem pani umówiła mnie ale nie do tego lekarza, do którego mi podała, nie na 15.30 tylko na 16tą i nie w poniedziałek a w środę...No cóż..
Tak czy owak zrobiłem badania USG, które potwierdziły to co powiedział lekarz przy pierwszym badaniu. Znaczy źle nie jest. Dzięki paniom rehabilitantkom, które widocznie nie do końca znają się na medycynie jestem uboższy o 200zł.



Kia kaha.

dół

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Nie jest mi wcale wesoło dzisiaj :-( ale się pakuję. Zawsze przecież zamiast roweru mogę wziąć buty, plecak i aparat.


no i tak

rehabilitant vs lekarz

Sobota, 2 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Muszę poczekać do poniedziałku na dodatkowe badania by rozstrzygnąć różnice w diagnozach postawioną przez lekarza chirurga-ortopedę i rehabilitantkę. Diagnoza tego pierwszego postawiona w środę była bardzo dobra (nawet można powiedzieć zbyt optymistyczna - co mi się bardzo podobało)...dzisiaj jednak gdy zgłosiłem się na przyklejenie plastrów stabilizujących to usłyszałem, że wcale tak różowo to nie wygląda.


Tak więc w poniedziałek dodatkowe badanie i dodatkowa wizyta u lekarza. Wtedy będę wiedział czy jednak jadę na Trophy czy nie jadę.

No i tak.

jednorękie pływanie

Piątek, 1 czerwca 2012 · Komentarze(0)
W piątkowy wieczór myśli się lepiej.

Od niedzieli nie biegam, nie jeżdżę, odpuściłem basen. Wszystko to skutek niedługiego aczkolwiek emocjonującego lotu i ciężkiego lądowania na prawym barku podczas maratonu w Nowinach. Ale dzisiaj dotarło do mnie, że by pływać to wcale nie potrzebuję ruszać prawą ręką. Można przecież poćwiczyć technikę nóg, trzymanie kierunku, obroty tłowia, ruch głową... Sposobów jak pływać nie ruszając barkiem jest naprawdę sporo.
No i popływałem sobie...najpierw bez ręki a potem nawet z ręką...bo okazało się, że w wodzie prawie nie boli.

Ha! Jutro też pójdę na basen :-)