Przy ujściu do jeziora po bokach stali wędkarze. Płynąłem pierwszy więc jakoś mnie jeszcze znieśli...najgorzej miał ostatni - bo ich cierpliwość już się skończyła.
Kolejna lekcja. Dzisiaj byłem sam więc była okazja by bliżej przyjrzeć się moim niedoskonałym (wciąż) ruchom. Pierwsze ciekawe ćwiczenie to robienie basenów z coraz to większą prędkością - najpierw bardzo wolno - wręcz pokazowo. Potem szybciej i jeszcze szybciej. W momencie przyśpieszania piękne ruchy coraz bardziej zmieniały się w zamachnięcia cepa, ginęła i rotacja i symetria. Wyszło jak szydło z wora, że szwankuje bardzo lewa strona.
No i potem ćwiczenia na lewą stronę - płynięcie na prawym boku i np. trzymanie toru jazdy (bo odbijam lekko w prawo).
Wykorzystałem ostatnie bezdeszczowe chwile bo wg prognozy pogody od zaraz ma padać prawie przez dwa dni. Jazda po płaskim...ech..i fajnie i niefajnie...Zupełnie inaczej. Łatwo i może zbyt łatwo. Mam mieszane uczucia.
No i dzisiaj przyszła informacja z Nowej Zelandii od Dion z działu sprzedaży - że wszystko idzie zgodnie z planem i wysyłka będzie gotowa 29 maja. No to trzeba w końcu go kupić. Do wyboru były paski - czekoladowy jak na zdjęciu, czarny, jakiś tam jeszcze i gumowy. Po chwili zastanowienia zamówiłem czekoladowy...czarny to jakiś taki zbyt powszechny a gumowy to zawsze mogę sobie dokupić.
Trochę chłodno. Powrót z Dariuszem "Kurka-wodna", który cisnął za mną na 20kg rowerze kupionym za 200zł. Wieczorem pływanie z żukami. Krótkie i męczące. bez fotki.
Lenistwo na całego - miałem drugą parę butów, ciuchy na zmianę i zimową kurtkę...a nawet drugie rękawiczki zimowe (z kompletu z wczoraj wyschła tylko podkoszulka i membrana) ale i tak zrobiłem połowę tego co zamierzałem.
Było dużo zimniej niż wczoraj (rano koło zera, czasem nawet spadło parę płatków śniegu) ale było sucho i czasem wychodziło zza chmur słońce.
No ale ten niedźwiedź.... Lepiej nie kusić niedźwiedzia z lasu... Dzisiaj chyba nie zasnę...Jechać taki kawał drogi by przejechać taki ciupek...ja pierdykam... No ale urwała mi się sakiewka "first aid"....
ranne wyciąganie gratów przed płot
i jak tutaj się nie stresować gdy plecak pełen batonów
Zrobiłem połowę tego co zamierzałem. Ale mam wymówkę - padało a czasem nawet lało i było zimno i wiał wiatr. Buty mokre do dzisiaj. Więc miałem wymówkę :-). Wieczorem czułem wielki niedosyt zmęczenia. Ale przecież co miałem przejechać dzisiaj mogę przejechać "jutro" - wyrzuty sumienia trochę odpuściły i jakoś zasnąłem.
.
MTB Trophy finisher 2011, 2012
Głupek Roku 2011 (biegłem 8km ze skręconą nogą..bieg ukończyłem..medal dostałem..tytuł przyznał mi dużurny lekarz w szpitalu)
Ironman 70.3 Austria 2013 finisher
Borówno Triathlon HIM 2013 finisher
...and on the road to ....hmm..chyba w końcu dobry czas by wyleczyć kontuzje
Po rocznej przerwie we wpisach znowu jestem.