20km biegu i 2kg mniej
Odpuściłem planowane na wczoraj długie pływanie z uwagi na zmęczenie. Na dzisiaj miałem dodatkowo w planie 21km biegu. Ze względu na wysokie temperatury na bieganie wyskoczyłem zaraz po śniadaniu by zdążyć przed ukropem, który potem trzyma przeważnie do późnego wieczora. Zabrałem ze sobą 2 buteleczki z wodą - dzisiaj kto wyszedł biegać bez wody ten tak jakby już nie żył. W lesie przeważnie cień i lekko powiewał wietrzyk. Tętno podwyższone - albo z uwagi na temperatury (ok 32-34C) albo na wczesną porę i niedawne śniadanie albo z uwagi na ogólne zmęczenie - albo z uwagi na wszystko razem. Tak czy owak - po 11km zaczęło się biec ciężko. Po 18km to już w zasadzie marszo-biegi.
Stanąłem po przyjściu do domu na wadze - mimo częściowego uzupełniania płynów 2kg mniej.
Na razie dystans 21km biegu jest ciągle dla mnie granicą moich możliwości.
p.s.
aktualna mapa burzowa w Polsce wygląda tak(czerwone kropy to gdzie biją pioruny obecnie, żółte to tam gdzie waliły pioruny 30minut temu, zielone 60minut temu itd):
p.s.2
Pierwsza runda serwisowa na szosie (nie wiem jeszcze jak ją nazwać). O dziwo jeździ. Trochę stuka tylni hamulec o ramę. Może trzeba będzie tam jakąś podkładkę dać. Pójdę jutro do sklepu z rowerami by podpatrzeć jak to jest fachowo zrobione.
Brakuje jeszcze owijki i poustawiania kierownicy i siodełka.
No nic. Teraz czeka mnie nauka jazdy. Po wyjściu z domu wsiadłem na chodniku i prawie z rozpędu skoczyłem z krawężnika. Podobnie na jezdni gdy były dziury lub progi. To niestety nie góral....