Stożek
I gdy tak jadłem przed schroniskiem zupę przeszła jakaś blondyna o ogromnych łydach prowadząc rower downhillowy. "Z tej strony jest spoko" streściła warunki na trasie, którą zamierzałem zjechać. "A z tej strony to trochę śniegu w buty nawchodzi" zrewanżowałem się. No i tak. Ja pognałem w dół do Wisły i potem wjechałem przez Kubalonkę ,Olecki do Wilczego. Zwłaszcza ta końcowka bardzo urocza - wąskimi i krętymi lokalnymi uliczkami i ścieżkami. Dużo lepiej niż jechać dziurawą drogą do Istebnej.
Asfaltem pod górę
Bez asfaltu pod górę
Myślałem, ze to droga a to było dno strumienia
Noszenie 30kg wora z drewnem we Włoszech się opłąciło. Rower jakiś taki leciutki się wydawał
Już prawie jestem
Spojrzenie za siebie
Tutaj znowu rower na plecki lub pchanie
Raczej na plecki...
Widok ze Stożka
Grzanie w dół
Podjazd pod Kubalonkę
Ze wzgórza na horyzoncie przyjechałem
To był dobry dzień.