Zimno i mokro 8

Piątek, 20 kwietnia 2012 · Komentarze(2)
Rano było wilgotno ale nie padało. Koło 9tej w końcu się zebrałem i wyruszyłem. Plan był zrobić tzw. "giro talleggio" z wariantem San Antonio Abandonato. Nie mogłem sobie przypomnieć tej nazwy. Nie wiedziałem nawet gdzie skręcić by zrobić ten wariant. Mapę, z którejś kiedyś korzystałem zostawiłem wiele lat temu swoim znajomym - cóż...wtedy nie myślałem, że kiedyś tutaj będę powracał. Tak czy owak z innej (chyba darmowej) mapki określiłem że skok w bok następuje po przejechaniu rzeki w miejscowości Brembilla.
Jechało się więc dziwnie bo mimo, że trasa nie była łatwa to ciągle myślałem, że najgorsze dopiero się zacznie. Jakoś utkwił mi ten podjazd w pamięci jako wyjątkowo upierdliwy i wykańczający. Gdy jeszcze byłem na normalnej trasie to przenikniwe zimno i wilgoś skutenie unieprzyjemniały całą wycieczkę. Doszedłem do wniosku, że jest dużo zimniej niż wczoraj. Przy 14km zjeździe do Brembilli z miejscowości Gerosa tak mnie przewiało (mimo, że wszystko co miałem założyłem na siebie), że zacząłem rozważać dokończenie trasy bez dodatkowego podjazdu. W Brembilli dodatkowo zaczęło padać. Tak czy owak gdy przeciąłem rzekę to namierzyłem uliczkę w lewo, w którą jednak skręciłem. Nie poznawałem jej za bardzo. Albo więc źle zapamiętałem trasę albo przez te 10 lat wiele się zmieniło. Chyba nawet byłbym skłonny na to drugie. Tak czy owak podjeżdżało się wyjątkwo przyjemnie. Droga była osłonięta przez drzewa i nie wiało. Dodatkwo ostry podjazd rozgrzewał mnie na maksa. Dwa razy przystanąłem na moment - raz by się trochę rozebrać, drugi chyba by pstryknąć fotkę lub rozprostowac krzyże. Tak czy owak, bez tych przystanięć chyba bym nie dał rady.
A sam podjazd bardzo ładny i mimo, że niewiele było widać przez mgłę to jestem usatysfakcjonowany na 100%. Gdy już zjechałem na sam dół to gdzieś 7km przed metą zaczęło się przejaśniać i w powierzchni licznika rowerowego zaczęło odbijać się światło przenikającego przez chmury słońca. Gdy dotarłem do domu to słońce było już na całego....i było tak do wieczora. Kurcze...Gdybym zrobił wycieczkę po południu to zupełnie inaczej bym pamiętał dzisiejszy dzień.
Ale co tam...Co mnie nie zabije to mnie wzmocni.


Jeszcze na klasyku


Tutaj już na dodatkowym podjeździe


Zaczyna się trochę tajemniczo..


Piękne widoki


San Antonio Abandonato


Drogowskazy szlaków MTB...niestety nie miałem tym razem ochoty ;-)

Komentarze (2)

Sprawia mi to niesamowitą frajdę.

prinx 08:03 poniedziałek, 30 kwietnia 2012

To już tydzień jak dajesz sobie w kość na obczyźnie, jest ku temu jakiś straszny powód?

silvian 20:48 niedziela, 29 kwietnia 2012
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!