Zaległy wpis

Piątek, 2 marca 2012 · Komentarze(0)
Dzisiaj pobudka jeszcze wcześniej tak, że o 7 rano znowu na basenie. Z uwagi na wielkość basenu nie da się mocno zmęczyć ale basen świetny do ćwiczenia techniki. Bez uczucia presji płynięcia naprzód można spokojnie skupić się na wysokim łokciu i oporze wody. Woda z każdym dniem coraz zimniejsza.


Wieczorem podczas powrotu wyraźnie widać że na ulicach więcej ludzi. Stopniowo od wtorku do czwartku przybywa bawiących się przy piwie.




Podobna zależność jest widoczna na siłowni...tylko odwrotnie. Teraz wieczorem były pustki. Stanąłem na bieżni w drugim rzędzie. Dopiero po chwili zauważyłem, że bieżnia ma swój ekran na którym można oglądać telewizji.


Nie pamiętam czy pisałem, że tutaj nie leci głośno muzyka. Słychać tylko ruch mechanizmów i biegających. Nie wziąłem ani słuchawek ani żadnego odtwarzacza. Dłużyło mi się strasznie. Przeskakiwałem przez kanały telewizji a tutaj akurat sprawozdanie ze szczytu UE. Na ekranie są ludzie, których rano spotykałem na śniadaniu. Wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni. To dla nich raj. Bawią się świetnie. Spotkania towarzyskie, bankiety, rozmowy, luksus pobytu, obstawa, dobre jedzenie i świetne zarobki. Do tego praktycznie zero odpowiedzialności i pośpiechu. No cóż...takie są realia pracy w instytucjach, które nie zarabiają a wydają tylko zarobione pieniądze przez kogoś innego.

Podczas pakowania się otwieram szufladę a tam standardowe wyposażenie...czyli księga mormonów...


Na lotnisku ostatnie zakupy. Mimo, że kupiłem już 4 paczki pralinek w sklepie obok hotelu to dokupiłem jeszcze dwa wina i jakieś luksusowe pralinki. Trudno się oprzeć.

No i tak.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!