Dzisiaj znowu śpię w ubraniu
Sobota, 28 stycznia 2012
· Komentarze(3)
W Katosach rano -11. W górach na dole -12. Nie ma gdzie zostawić samochodu. Wszystko zasypane. Zwijałem dłonie w środku w rękawiczkach w pięści by jakoś ogrzać zmarznięte palce. Na szczęście potem było lepiej.
Najpierw Rysianka, potem Trzy Kopce i Hala Miziowa. Bez rakiet nie było lekko. Pod Pilskiem dopiero po 14.tej a kawał drogi do Sopotni. Najpierw po śladach jakiegoś zbłąkanego narciarza. Czasem do kolan, czasem do pasa. Potem już na rympał przez zaspy, trochę po śladach zwierząt, trochę na azymut.
No nic. Udało się. Wiem dobrze, że optymizm w górach = kłopoty ale tym razem los był łaskawy i wszystko poszło dobrze.
Siedzę od godziny w domu w dwóch bluzach i nie jest mi za ciepło. Brrr
Najpierw Rysianka, potem Trzy Kopce i Hala Miziowa. Bez rakiet nie było lekko. Pod Pilskiem dopiero po 14.tej a kawał drogi do Sopotni. Najpierw po śladach jakiegoś zbłąkanego narciarza. Czasem do kolan, czasem do pasa. Potem już na rympał przez zaspy, trochę po śladach zwierząt, trochę na azymut.
No nic. Udało się. Wiem dobrze, że optymizm w górach = kłopoty ale tym razem los był łaskawy i wszystko poszło dobrze.
Siedzę od godziny w domu w dwóch bluzach i nie jest mi za ciepło. Brrr