Jeśli będę jutro w stanie sikać to będzie cud
Sobota, 12 marca 2011
· Komentarze(2)
I fajnie i niefajnie. Pogoda jaka była każdy widział -idealna na rower. Plan był zrobić pętle szybko...ale cóż...Po prostu padłem na 70tce.
Tam gdzie podłoże było piaszczyste to było sucho...ale zakopywałem się w piachu. Najciężej jechało się po górkach, które powstały przez obrośniecie skał. Mimo, że wysoko to ziemia trzęsła się jak pudding. Czasem mimo, że na prostym nie dało się jechać..iść też nie. Potrenowałem też wnoszenie roweru pod górę. Kurde..ciężki i twardy ten rower
Status wyprawy to trzech wyprzedzonych dziadków z zakupami i dwa psie interwały. Drugi wyglądał tak, że średniej wielkości piesek z dużymi zębiskami był jakieś 15cm za moją pedałującą z prędkością wirującej pralki prawą nogą. Jakiekolwiek zwolnienie oznaczało bliskie spotkanie. Na nieszczęście droga ktorą próbowałem uciec skręcała o 90stopni w lewo, a szlak ktorym chciałem jechać o 90stopni w prawo. Na wprost był rów i las. "No to jestem w dupie" pomyślalem. Wejście z obecną prędkością w ktorykolwiek zakręt oznaczał wywrotkę...a przyhamownie dziabnięcie w łydę. Ale piesek 3 metry przed końcem drogi się zatrzymał. Ufff. Kupić trzeba jakiegoś badyla lub gaz na pieski.
Idę spać pełen obaw, ze rano nie będę w stanie bezboleśnie sikać :-(
Aaaaaaaa...
Tam gdzie podłoże było piaszczyste to było sucho...ale zakopywałem się w piachu. Najciężej jechało się po górkach, które powstały przez obrośniecie skał. Mimo, że wysoko to ziemia trzęsła się jak pudding. Czasem mimo, że na prostym nie dało się jechać..iść też nie. Potrenowałem też wnoszenie roweru pod górę. Kurde..ciężki i twardy ten rower
Status wyprawy to trzech wyprzedzonych dziadków z zakupami i dwa psie interwały. Drugi wyglądał tak, że średniej wielkości piesek z dużymi zębiskami był jakieś 15cm za moją pedałującą z prędkością wirującej pralki prawą nogą. Jakiekolwiek zwolnienie oznaczało bliskie spotkanie. Na nieszczęście droga ktorą próbowałem uciec skręcała o 90stopni w lewo, a szlak ktorym chciałem jechać o 90stopni w prawo. Na wprost był rów i las. "No to jestem w dupie" pomyślalem. Wejście z obecną prędkością w ktorykolwiek zakręt oznaczał wywrotkę...a przyhamownie dziabnięcie w łydę. Ale piesek 3 metry przed końcem drogi się zatrzymał. Ufff. Kupić trzeba jakiegoś badyla lub gaz na pieski.
Idę spać pełen obaw, ze rano nie będę w stanie bezboleśnie sikać :-(
Aaaaaaaa...