U Małgośki

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Odzwyczaiłem się od górala. Jeździ mi się na nim teraz jak traktorem. Ciężki, wolny i trudny do rozbujania. Nie wiem skąd to się bierze. Myślę, że chyba z tego, że mam na nim inną pozycje niż na kolarce i że pracują ciut inne mięśnie w nogach i w innym ustawieniu. To samo wrażenie miałem gdzy jeździlem przez jesień, zime i wczesną wiosnę na góralu a potem siadłem na kolarkę. Miałem wrażenie jakbym pierwszy raz usiadł na rower a nogi trzęsly się ze słabosci.
No nic. Może jest to kwestia popracowania nad ustawieniem się na siodełku - tak by jazdy na nich uzupełniały się wzajemnie. Pomyslimy.
Rano zerknąłem na sat24.com. Widać na nim było nasuwajace się pasmo deszczowych chmur. Już zalewaly Niemcy i weszły na zachodnia Polske. Tak sobie obliczylem na oko, że za 1.5 -2 godziny pojawi się deszcz i tutaj. No nic. Zapakowałem do tatanki kurtkę, sucha bieliznę na zmianę, ochraniacze i membrane pod kask. Wyjechałem we mgle.


Kierunek Wambierzyce











W Wambierzycach chciałem kupić coś do pica (nic ze sobą nie zabrałem) , banany i może wafelki. Spożywczak w centrum był otwarty ale i otoczony miejscowymi chlejacymi poranne, niedzielne piwko. Ustawiłem rower przy samych drzwiach by widzieć go dobrze. "Weź go do środka jak się tak boisz" podśmiewał się jeden z nich. Nic.Jak dowiedli amerykanscy uczeni, po 2 piwach odwaga i elokwencja się zwiększa.
Potem w kierunku Polanicy i Kłodzka.





W Kłodzku byłem na koloniach chyba w 84 roku. Chciałem znaleźć szkołę w której nocowaliśmy, gdzie boisko otoczone było murem ze śladami po kulach (chyba egzekucjach) i zaczynała się tam fosa chyba no i dalej wejścia do labiryntów.
Szkołę znalazłem.Teraz to gimnazjum/liceum Reymonta.

Potem do centrum. Zapytałem się miejscowego gdzie tu można zjeść obiad..nie chcąc stołować się w rynkowych restauracjach przeznaczonych dla turystów. Trafiłem w dziesiątkę bo gość mnie pokierował do baru u Marysi. Obsługa i jedzenie super. Spragniony zamówiłem do pierogów 2 kompoty.





Potem wyjazd w kierunku Bardo. Zaczęło padać. Deszcz prześladował mnie już do końca…wzmagając się dość intensywnie koło Srebrnej Góry.





I deszcz






Takie coś siedziało w trawie przy drodze:



No i przez las

Ujęcie wody pitnej w Bardo


Pod górę na Srebrną Góręę


Nakaz skrętu w prawo..
.




Już widać twierdzę:


I szczęśliwy powrót:


Wszystko max przemoczone:


Intensywny weekend za mną. Jutro w końcu odpoczynek.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!