Santa Anna

Niedziela, 10 listopada 2013 · Komentarze(0)
Szkoda było takiego dnia odpuścić. Więc wybraliśmy się z M. Marathon Man na świętą Ankę. Całkiem luźno - całkowicie dla przyjemności. M. narzekał, że po zeszłotygodniowym maratonie w Nowym Jorku jeszcze odczuwa dolegliwości w nogach - więc kręcenie miało mieć charakter regeneracyjny.
Zaplanowałem trasę z dwoma wariantami - dłuższym - na 80km i drugi o połowę krótszym. M. oczywiście optował za krótszym i takowy zrobiliśmy...tyle, że jak zwykle wyszło ciut więcej - bo prawie 70km :-)


M. pokazał zdobycze z zeszłego tygodnia


Jak można nie lubić jesieni. Nawet kolor kasku pasuje do otoczenia.


Jakość asfaltu czasem była niższa..


..a czasem wyższa.


Trochę wietrznie ale ogólnie pogoda rozpieszczała.


Na "Ance" ciepły rosołek.


M. Marathon Man


Powrótna droga należała do nas. Po prostu bajkowa.


Nowy asfalcik


I przejazd przez A4

409 była teoretycznie zamknięta dla ruchu - nowy asfalt i pusto. Jechało się super.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!