Opony
Wtorek, 13 sierpnia 2013
· Komentarze(2)
Mimo, że dzisiejszy dzień obfitował w wiele wydarzeń to najistotniejszym było danie przysłowiowego ciała przez sklep internetowy 24opony.pl Dzięki nim spędzę czwartek w domu. W zeszły czwartek starając się dosunąć samochód do krawężnika podczas parkowania najechałem na leżącą w przykrawężnikowej trawie butelkę po piwie. Syknęło, dmuchnęło...przecięło z boku oponę...Dodam tylko, że nową...zmienioną 2 tygodnie wcześniej. No cóż..kto nie jeździ ten nie płaci.
Koniec końców po obdzwonieniu okolicznych magazynów wyszło, że akurat tego typu i tego rozmiaru nigdzie ni ma..Zamówiłem więc przez net...podbudowany napisem - realizacja 48h. W trzy kolejne dni dzwoniłem i słyszałem, że towar już jedzie a potem że kurier uciekł zanim ci wyładowali z tira a dzisiaj rano, że już zapakowali i czekają na kuriera.
No i tak. Po południu jednak dostałem dostałem maila, że wyślą dopiero jutro a przywiozą mi je w święto, w czwartek. No ciekawe. Oczywiście mógłbym sprawę olać i kupić inne...ale cosić mnie wzięło na oszczędzanie.
Odpuściłem dzisiaj basen. W myśl zasady, że lepiej jeden trening mniej niż jeden za dużo. Po weekendzie trochę czułem zmęczenie...no może nie nawet trochę. Mimo zrobionej rezerwacji na basen rano nie poszedłem. Pojeździłem za to wieczorem na limónie. Lekko..w dolnych strefach.
Przyjemnie.
Najpierw crossowo przez polne drogi:
Potem już wzdłuż autostrady:
No i po bruku:
Nie dało się nie zauważyć uroku odbitego światła na bruku:
No i tak.
Koniec końców po obdzwonieniu okolicznych magazynów wyszło, że akurat tego typu i tego rozmiaru nigdzie ni ma..Zamówiłem więc przez net...podbudowany napisem - realizacja 48h. W trzy kolejne dni dzwoniłem i słyszałem, że towar już jedzie a potem że kurier uciekł zanim ci wyładowali z tira a dzisiaj rano, że już zapakowali i czekają na kuriera.
No i tak. Po południu jednak dostałem dostałem maila, że wyślą dopiero jutro a przywiozą mi je w święto, w czwartek. No ciekawe. Oczywiście mógłbym sprawę olać i kupić inne...ale cosić mnie wzięło na oszczędzanie.
Odpuściłem dzisiaj basen. W myśl zasady, że lepiej jeden trening mniej niż jeden za dużo. Po weekendzie trochę czułem zmęczenie...no może nie nawet trochę. Mimo zrobionej rezerwacji na basen rano nie poszedłem. Pojeździłem za to wieczorem na limónie. Lekko..w dolnych strefach.
Przyjemnie.
Najpierw crossowo przez polne drogi:
Potem już wzdłuż autostrady:
No i po bruku:
Nie dało się nie zauważyć uroku odbitego światła na bruku:
No i tak.