Rise and shine...
Niedziela, 23 lutego 2014
· Komentarze(3)
Podubdka o 6.30. Nie było ciemno. Dla upamiętnienia pstryknąłem fotkę.
Potem jazda do Gleiwitz na basen. Też pstryknąłem fotkę dla upamiętnienia.
Powrót. Szybki wrzut kalorii do żołądka i skok na rower. Też pstryknąłem fotkę.
Ale niestety tych fotek nie będzie...bo się coś spupcyło z kartą. I by w ogóle cokolwiek pstryknąć sformatowałem kartę.
I potem też pstryknąłem fotkę:
I jeszcze jedną:
I gdy wdepnęliśmy na pedały to zakrzywiła się czasoprzestrzeń i koło lotniska dogoniliśmy łaciatego:
A tutaj nasze niepowtarzalne i wyjątkowe składaki odpoczywają pod ścianą:
No i tak.
Potem jazda do Gleiwitz na basen. Też pstryknąłem fotkę dla upamiętnienia.
Powrót. Szybki wrzut kalorii do żołądka i skok na rower. Też pstryknąłem fotkę.
Ale niestety tych fotek nie będzie...bo się coś spupcyło z kartą. I by w ogóle cokolwiek pstryknąć sformatowałem kartę.
I potem też pstryknąłem fotkę:
I jeszcze jedną:
I gdy wdepnęliśmy na pedały to zakrzywiła się czasoprzestrzeń i koło lotniska dogoniliśmy łaciatego:
A tutaj nasze niepowtarzalne i wyjątkowe składaki odpoczywają pod ścianą:
No i tak.