Rise and shine...

Niedziela, 23 lutego 2014 · Komentarze(3)
Podubdka o 6.30. Nie było ciemno. Dla upamiętnienia pstryknąłem fotkę.
Potem jazda do Gleiwitz na basen. Też pstryknąłem fotkę dla upamiętnienia.
Powrót. Szybki wrzut kalorii do żołądka i skok na rower. Też pstryknąłem fotkę.

Ale niestety tych fotek nie będzie...bo się coś spupcyło z  kartą. I by w ogóle cokolwiek pstryknąć sformatowałem kartę.
I potem też pstryknąłem fotkę:


I jeszcze jedną:


I gdy wdepnęliśmy na pedały to zakrzywiła się czasoprzestrzeń i koło lotniska dogoniliśmy łaciatego:


A tutaj nasze niepowtarzalne i wyjątkowe składaki odpoczywają pod ścianą:


No i tak.

Komentarze (3)

Pff, dalej jest pierwszy :)

sufa 22:42 środa, 26 lutego 2014

Nie było szans...jako, że ten obiekt był do ostatniej niedzieli jeszcze pierwszy w rankingu na tym odcinku.

prinx 20:20 środa, 26 lutego 2014

Łaciaty czuł czasozakrzywioneprzestrzennie oddechy na plecó.

sufa 17:24 środa, 26 lutego 2014
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!