Byłem, ukończyłem, wróciłem...
Tyle mógłbym napisać o starcie w triathlonie w Borównie. Impreza mi się nie podobała...a radochy nie było tym razem nigdzie..ani podczas pływania ani roweru ani biegania. Może jednak na tle innych polskich imprez tego typu to nie wypada źle. Chyba tylko możliwość skorzystania z gorących natrysków na koniec była satysfakcjonująca.
Organizacja dość skomplikowana - rower trzeba było zawozić dzień wcześniej do Borówna, meta i T2 było w Bydgoszczy. Pływanie po pętli, rower po pętli, bieganie po pętli. Człowiek się gubił w tych pełnych i niepełnych pętlach.
Nie można pogadać normalnie z nikim bo każdy zaraz się pyta o osiągnięcia i czasy jakie wyrobiłem. Nawet taksówkarz z Torunia który przyjechał startować pyta się mnie rano na parkingu o poprzedni imprezy, w których startowałem a potem czasy jakie wyrobiłem. Cóż..
Podczas pływania w wodzie niekończący się kocioł.
autor Dariusz Danielek Photos
autor Dariusz Danielek Photos
Wszedłem do wody na końcu uznając, że nie należę do szybkich pływaków.
Fot Bartosz Kryske
Duża część reszty rzeczywiście też nie należała. Ciasno i niebezpiecznie. Ludzie z wysiłku wysiadali ale nie pozwalali przepłynąć obok siebie. Parę razy dostałem w łeb od machających na boki rękami. W końcu przebiłem się na zewnętrzną i nadrabiając trochę drogi w końcu mogłem normalnie płynąć. Dobrze, że po 900m wybiegało się na plażę i wbiegało od nowa. Miałem okazję poprawić czepek i bryle (fot):
Miałem nadzieję, że zmieszczę się w 40min...wychodzę a ty 46..szok. Ktoś w T1 mówił, że dystans był dłuższy niż przewidywane 1900m...że było 2200, gdzieś, ze 2400...że boja się urwała i podryfowała.
Rower...dość mocno wiało. Jakoś tak się jechało dziwnie. Na koniec po zjeździe z kładki (3km do końca) wyprzedza mnie jakiś grubcio na czasówce. Układa się w pozycję areo i próbuje mnie wyprzedzić. Wyprzedzam go ponownie...ten jednak nie odpuszcza i do mety jedzie kilka metrów przede mną. Po co mu to? Nie wiem...skoro zaraz zostawiam go na pierwszych 200metrach biegu.
fot. Dariusz Danielek
Bieganie... wąsko i na 7km pętli. Wyprzedzałem naprawdę zmęczonych ludzi robiących cały dystans Ironmana. Fajnie się ich wyprzedzało ale przecież oni do tego momentu zrobili dokładnie 2x więcej pływania i 2x roweru. Pełen szacun. Cięzko mi było sobie wyobrazić, że mógłbym przebyc 2x wiecej i stać jeszcze na nogach.
autor Dariusz Danielek Photos
No i "me" na którejść z początkowych pętli fot. maratomania
Na mecie spotykam taksówkarza z rana...Uścisnęliśmy sobie ręce a ten znowu..."a jaki miałeś czas?" ...
p.s.
Komentarze z pytaniem " a jaki mialeś czas" będę usuwał ;-)