pływanie + reh
Środa, 11 lipca 2012
· Komentarze(2)
Poniedziałek: jakimś cudem odebrali mój telefon w internetowym sklepie z częściami rowerowymi. Pytam się jaki jest status zamówienia. Gdy słyszę, że czekają na linki do przerzutki od razu ucinam rozmowę mówiąc by dali jakieś inne lub wysłali bez. Z doświadczenia z maja gdzie zamówiłem na jego początku a części dostałem dzień przed wyjazdem na trophy wiem, że potrafią nieźle tam zwodzić.
Wtorek: dzwonię znowu by zapytać się czy już wysłali. Nikt nie odbiera. I tak kilka razy. W końcu uznaję, że nie wysłali bo nie zmienił się status zamówienia i nie dostałem żadnego maila
Dzisiaj (środa): rano po 8mej dzwoni telefon. Kurier. Stoi pod biurowcem i nie wie gdzie ma zanieść paczkę. Jednak wysłali. Ale nie na adres domowy tylko firmowy. Trzy razy sprawdzałem by adres domowy był wpisany adres wysyłki. Nie pomogło. W systemie sklepu gdzieś utknął adres firmowy i teraz jest ruletka. Przychodzi raz tu raz tu.
Przesyłkę w końcu odebrał kolega. Z uśmiechem mówi potem, że go nie uprzedziłem że to takie duże. Zaglądam do pokoju gdzie stała paczka i rzeczywiście. Pudło jak na 60" telewizor...a w środku nowa obręcz i dwa koła szosowe. Sprawa więc idzie do przodu.
Wieczorem pływanie. Na basenie masakra. Tłum. Niektórzy chyba ćwiczą popisy przed wyjazdem na urlop - jak np. gość pływający długość basenu delfinem na torze obok. Sterroryzował wszystkich na tym torze. I mnie się dostało bo jak ćwiczyłem obok to zniosło mnie to tsunami o pół metra w bok.