promyk nadziei

Piątek, 23 marca 2012 · Komentarze(4)
Rano rozciągam się, rozgrzewam mięśnie specjalnym olejkiem, zakładam zimowe, ocieplane buty z grubą podeszwą i wychodzę. Pieszo do lasu a potem zaczynam wolniutko biec. Nie myślę w tym momencie o niczym innym tylko o tym czy zaboli. Biegnę 5 minut, 10, 15, 20...Jest w miarę ok. Na 25 minucie kończę i wracam do domu. Wieczorem jadę odebrać pakiet startowy.

No i tak.

Komentarze (4)

Nóż w plecy...

prinx 22:27 piątek, 23 marca 2012

Popsujesz nogę i będzie pozamiatane. BTW powodzenia :)

silvian 17:46 piątek, 23 marca 2012

a w półmaratonku warszawskim :-)

prinx 15:56 piątek, 23 marca 2012

A gdzie to kolego startujecie?

silvian 15:46 piątek, 23 marca 2012
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!