promyk nadziei
Piątek, 23 marca 2012
· Komentarze(4)
Rano rozciągam się, rozgrzewam mięśnie specjalnym olejkiem, zakładam zimowe, ocieplane buty z grubą podeszwą i wychodzę. Pieszo do lasu a potem zaczynam wolniutko biec. Nie myślę w tym momencie o niczym innym tylko o tym czy zaboli. Biegnę 5 minut, 10, 15, 20...Jest w miarę ok. Na 25 minucie kończę i wracam do domu. Wieczorem jadę odebrać pakiet startowy.
No i tak.
No i tak.