No dobra! Koniec tego dobrego
Środa, 16 lutego 2011
· Komentarze(2)
Wczoraj pokręciłem lekko na stacjonarnym 45 minut. Samopoczucie dobre. Dzisiaj WT+STR. Jutro przyjdzie aparat do zadań specjalnych - mam nadzieję robić trochę więcej fotek z wycieczek, zawodów i innych wypadów - bez wzlędu na warunki.
Poza tym czytam książkę o treningu z pulsometrem Friela. Druga połowa książki to kopia rozdziału z biblii, ale ta pierwsza, inna - bardzo ciekawa. Trochę rzeczy nie tylko się dowiedziałem ale też dotarło do mnie parę ważnych szczegółów. Ogólnie pozytywne jest to, że nie jest napisana tylko dla rowerzystów jak w przypadku biblii tylko dla różnych dyscyplin. No i tak
Poza tym trzymam się od tygodnia w postanowieniu - max 3 kawy w tygodniu, codziennie owoce i warzywa, no i musli na śniadanko -czyli zero kanapek.
Na razie jest dobrze.
1 marca rozstrzygnie się czy zapiszę się na bieg katorżnika. Na początku uznałem to za głupie ale jest coś w taplaniu się błocie co mnie intryguje. To geny chyba lub jakieś nienasycenie z czasów dzieciństwa.
Dzisiaj ojciec (66l) napisał maila, że poszedł po pracy biegać do lasu a tam spotkał mamę...która śmigała z kijami nordic.
No ładnie. Rodzice ćwiczą mimo mrozu a synek siedzi w fotelu. No dobra...Koniec tego dobrego. Wstaję!
Poza tym czytam książkę o treningu z pulsometrem Friela. Druga połowa książki to kopia rozdziału z biblii, ale ta pierwsza, inna - bardzo ciekawa. Trochę rzeczy nie tylko się dowiedziałem ale też dotarło do mnie parę ważnych szczegółów. Ogólnie pozytywne jest to, że nie jest napisana tylko dla rowerzystów jak w przypadku biblii tylko dla różnych dyscyplin. No i tak
Poza tym trzymam się od tygodnia w postanowieniu - max 3 kawy w tygodniu, codziennie owoce i warzywa, no i musli na śniadanko -czyli zero kanapek.
Na razie jest dobrze.
1 marca rozstrzygnie się czy zapiszę się na bieg katorżnika. Na początku uznałem to za głupie ale jest coś w taplaniu się błocie co mnie intryguje. To geny chyba lub jakieś nienasycenie z czasów dzieciństwa.
Dzisiaj ojciec (66l) napisał maila, że poszedł po pracy biegać do lasu a tam spotkał mamę...która śmigała z kijami nordic.
No ładnie. Rodzice ćwiczą mimo mrozu a synek siedzi w fotelu. No dobra...Koniec tego dobrego. Wstaję!