Etap przyjaźni

Niedziela, 9 marca 2014 · Komentarze(0)
Cisnęliśmy rano do Gleiwitz by na miejscu zastać pełny parking i jakieś zawody. Przezwyczailiśmy się do tego, że w niedziele zawsze jest wolne i nikt z nas nie zajrzał na stronę basenu. No i du..a Pojechaliśmy na basen do Rudy. Część rekreacyjna z ciepłymi fontannami była jeszcze zamknięta gdy przechodziliśmy w kierunku części sportowej. No i tak przechodziłem patrząc na te okrągłe baseny  z ciepłą wodą i te puste leżaki...i tak naprawdę zacząłem mieć ochotę na relaks. No ale trza było iść dalej. A dalej były 4 wąskie tory na których gniotło się 20 osób...i trzeba było pływać ...tam i nazad.

Popływałem, a parę długości popróbowałem z wiosełkami - co było dla mnie nowym doświadczeniem. Zwłaszcza jak się ściągnęło wiosełka to ręce od wysiłku były znieczulone i miało się wrażenie, że płynie się lekko i bezwysiłkowo.

No nic. Po obiedzie na rower. Posiedziałem sobie na ławce pod zoo czekając na R2 grzejąc twarz w słońcu i muszę przyznać, że było to chyba najprzyjemniejsze w tym dniu.

Potem zrobiliśmy małe kółko w tempie relaksacyjnym. R2 postanowil przywitać wiosnę krótkimi spodenkami. Ma młodzież zdrowie.





Postój na ławce prezesa:


I wjazd do Central Parku:


Na swoje usprawiedliwienie dodam, że ręce mam czarne/brudne na fotce powyżej (i owijkę niestety też.)..bo pomagałem R2 wyprostować haka i zrobic mały porzadek z szalejącym kołowrotkiem. 

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!