Zupa
Obrażeni na Gliwice za przepołowiony basen tym razem obraliśmy kierunek przeciwny. Tzn. Jaworzno. Sobota a tu o 6.30 trzeba wstać i jechać z R2 do Jaworzna. Basen nadzwyczajnie niski...jak na basen..I płytki. Temperatura wody jakieś 11 stopni wyższa od temperatury powietrza, którą normalnie mam w mieszkaniu. Kolor lekko żółtawy. Okropność. Nigdy więcej.
Co dwa baseny zerkałem na zegarek z przerażeniem patrząc jak ten czas wolno leci. Do wyrobienia było dzisiaj 1:10...i jakoś w końcu to z trudem wyrobiłem. Jak kiesyś będę startował na mistrzostwach świata w Konie to może pływanie w tak ciepłej wodzie się przyda.
Potem Paupa New Gwinea Lamari w wersji cappuccino i w wersji espresso. Po zmieleniu kawy zauważyłem, że zmielony proszek ma dziwną konsystencję...coś jak kakao. Smak a w zasadzie retronosowy zapach lekko czekoladowy..bo smak to mocno kwaskowaty. Tak czy owak w obu wersjach otrzymał noty wysokie.
Po obiedzie - kółka w central parku. Nawet wyszło słońce.
Po drodze mam wrażenie, że spotkałem (o dziwo) biegającego osoza. Dziwnie na siebie spojrzeliśmy. Ja, że chyba znam tą buźkę, on pewnie, że tak zdychałem na prostej.
Po 4tym kółku przyczepił się znowu "mistrz 3 kółek" na swoim cubie-góralu. Jak zwykle bardzo go satysfkacjonowało wyprzedzanie mnie na tym lekkim podjeździe. I mimo, że dymiło się z niego jak z lokomotywy i był czerwony jak burak na twarzy to usilnie spoglądał na boki chyba chcąc pokazać, że sobie podjeżdża na luzie.
I jak zwykle...po 3 kółkach skończyły się mu węglowodany i chęć na jazdę :-)
Chwila upamiętniająca tych co dzielnie walczą na Pawła.
Tutaj ku pamięci..że nawet w listopadzie jest słońce:
Trochę błota pozbierałem z trasy:
No i tak