finalne dobicie 2/2
Niedziela, 27 maja 2012
· Komentarze(0)
Dałem sobie w kość - i w przenośni i dosłownie. Ostatnie 20km to moja mała "droga krzyżowa". Stłuczony bark, niewyspanie, zmęczenie po dniu wczorajszym, pokaleczone udo, burza, ulewa, błoto, jadący za mną gość z napisem "koniec wyścigu', dwóch panów z agresywnymi psami bez smyczy i chyba najcięższy odcinek całego wyścigu... Za to na mecie za ukończenie od pozostałej na miejscu publiczności dostałem wielkie brawa.
To nie ja...ale takie trasy to 50%
No i na ostatnim bufecie spotkałem Pawła :-)) Śmieję się bo biedny Paweł co startuje to ma pecha. Awaria korby - pierwszy maraton, awaria SPDkow- kolejny, dyskwalifikacja - następny (jedyny który ukończył ale nie zadziałał mu chip)...a dzisiaj skurcze żołądka...
Kia kaha.
To nie ja...ale takie trasy to 50%
No i na ostatnim bufecie spotkałem Pawła :-)) Śmieję się bo biedny Paweł co startuje to ma pecha. Awaria korby - pierwszy maraton, awaria SPDkow- kolejny, dyskwalifikacja - następny (jedyny który ukończył ale nie zadziałał mu chip)...a dzisiaj skurcze żołądka...
Kia kaha.